Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/443

Ta strona została przepisana.
445
JAN III SOBIESKI.

Tymczasem zbliżył się Iszym Beli i poznawszy księżnę Aminow, którą widział na dworze, ukląkł również.
— Wstańcie! — rzekła księżna do nich łaskawie, podawszy im obu ręce, — cieszy mnie Sarafanie, że cię spotykam. Ocaliłeś mi niegdyś życie i wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi.
Czerwony Sarafan uśmiechnął się z zadowoleniem.
— Ale to jeszcze zwiększa moją radość, że cię tu widzę w ciężko nawiedzonem mieście, — mówiła Sassa dalej, — jeżeli jest człowiek, który nam wiele może przynieść pożytku i którego jako gońca wysłać możemy, to ty Sarafanie! Ty przecież możesz iść wszędzie i nic ci się nie stanie.
Czerwony Sarafan wstrząsnął głową.
— Turcy chcieli powiesić tego, — wskazał na Iszyma Beli, — i mnie także. Tatarzy nic mi nie zrobią, ale Turcy!
— Więc staraj się nie wpaść w ich ręce, — rzekła Sassa.
I zwróciwszy się do hrabiego Stahremberga, dodała:
— Proponuję panu hrabiemu wysłanie czerwonego Sarafana do króla polskiego. Jeżeli komukolwiek może się udać przekraść przez linie tureckie, to z pewnością jemu, znam bowiem jego zręczność, odwagę i pogardę śmierci! Niech on będzie wysłańcem oblężonego miasta, niech pospieszy do księcia lotaryngskiego i do króla polskiego i niech im oznajmi, że niema ani chwili do stracenia.
— Ja jestem Tatar przyboczny kró la! ja z nim pójdę! — zawołał Iszym Beli.
— Mamy więc dwóch wysłańców, panie hrabio, i możemy polegać na ich wierności, — mówiła Sassa dalej, — dwóch posłańców, którzy mogą zawiadomić książąt, że Wiedeń jest w największem niebezpieczeństwie.
— Obawiam się, księżno, czy ci dwaj posłańcy, którzy zaledwie uniknęli śmierci, zdołają przejść przez szeregi tureckie, — odpowiedział hrabia Stahremberg, — nie dam im piśmiennych doniesień, żeby nie wpadły w ręce nieprzyjaciela.
— Zróbmy tę próbę! Ja wiem, do czego czerwony Sarafan jest zdolny! Którędy, zdaniem pana hrabiego, mogliby najłatwiej przemknąć się przez szeregi nieprzyjacielskie?
— Nie wiem, księżno! Jedynie pod czas ciemnej nocy możnaby przeniknąć się, ale z największem niebezpieczeństwem.
— Z której strony stoją Tatarzy? — zapytała Sassa.
Hrabia Stahremberg wskazał kierunek.
— A zatem w tej zburzonej wiosce, do której prowadzi tajne przejście z klasztoru Kapucynów?
— Tak jest, księżno. Tam stoją Tatarzy, i oni to zniszczyli wioskę.
— Dobrze! Słuchaj więc, Sarafanie, — rzekła Sassa, — czy chcesz udać się do króla polskiego?
— Znam go dobrze! — roześmiał się Sarafan.
— Wiem, że go dobrze nasz, i żeś do niego przywiązany, dlatego ciebie wybrałam na posłańca, — mówiła Sassa dalej, — widziałeś, ilu Turków otacza Wiedeń, widziałeś, jaka nędza panuje w mieście, słyszałeś wołania o chleb i ratunek! Idź więc i donieś królowi, że miasto dłużej utrzymać się nie może. Przyzwij go! Jan Sobieski jest niezrównanym bohaterem, i często już odnosił nad Turkami zwycięstwa. Jeże-