Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/45

Ta strona została przepisana.
47 
JAN III SOBIESKI.

Na progu ukazał się Jan Sobieski z świecznikiem w ręku.
Po za nim widać było innych gości zamkowych, których hałas i śmiech sza leńca pobudził i którzy przybiegli zobaczyć, co się stało.
Jasne światło świec padło na leżącego na podłodze wojewodę i na klęczącą na nim postać, która w tej chwili straszny przedstawiała widok.
Dały się słyszeć pomieszane głosy:.
— Czerwony Sarafan! Święty Stanisławie!... Dusi wojewodę! Na pomoc! Obudzić jego małżonkę! Jednakże czerwony Sarafan puścił już swoją ofiarę niezdolną do stawiania oporu. Zerwał się on na widok Sobieskiego i innych i poskoczył ku oknu, szarpnął je, otworzył i ze zręcznością kota wyskoczył, tak, że Jan Sobieski, który rzucił się za nim, cofnął się przerażony.
Pomimo, że okno było umieszczone dosyć wysoko, czerwony Sarafan nie zawahał się ani chwili z wyskoczeniem i skok udał mu się widocznie, gdyż wkrótce potem znikł śmiejąc się przeraźliwie.
Goście zbliżyli się do leżącego na podłodze wojewody, ażeby go opatrzyć i podać mu pomoc.
Michał Wassalski otworzył oczy. Był wolnym od strasznego widma. Gdyby ten, którego śmierć zaprzysiągł, ukazał się o kilka minut później, w pokoju znalezionoby trupa.
Wojewoda zdawał się być dość silnym i można się było spodziewać, że ujdzie śmierci, która mu zagrażała w najstraszliwszej swojej postaci.
Jan Sobieski odszedł od okna i zwrócił się również ku leżącemu na podłodze, który zwolna odzyskiwał przytomność.
Jagiellona ze służącą przybyła także do pokoju. Miała na sobie białą nocną odzież i z widocznem zdziwieniem spojrzała na Sobieskiego, który się do niej zbliżył ze świecznikiem, ażeby ją przygotować do wiadomości, którą miała usłyszeć.
Michał Wassalski podnosił się z wolna.
Goście byli wzruszeni do żywego.
— Co się stało? — zapytała Jagiellona blada i nachmurzona, — co się stało? Mój mąż...
— Czerwony Sarafan... czy duch jego... — mówił urywanym głosem wojewoda, — przyszedłem tutaj... a — żeby Sobieskiego... ostrzedz... ocalić...
— I byłbyś padł sam ofiarą! — zawołała Jagiellona, starając się pokryć wrażenie doznanego niemiłego zawodu.
Goście uspokoili się powoli, widząc, że Michał Wassalski zupełnie przychodzi do siebie. Czerwona szata, którą przywdział, była całkiem podarta i w szmatach leżała na ziemi.
Teraz dopiero Sobieski wzrokiem począł szukać ślepej niewolnicy. Nie było jej, znikła, zapewne udała się na spoczynek.
Służący odprowadzili wojewodę do sypialni. Goście także udali się napowrót na spoczynek.
W duszy Jagiellony wrzała niepohamowana namiętność. I tym razem Sobieski uniknął w niepojęty sposób przygotowanego mu losu!
Wojewoda w ciągu nocy zupełnie przyszedł do siebie. Kazał ścigać czerwone widmo, ale słudzy powrócili nic nie wskórawszy. Czerwony Sarafan znikł bez śladu.
Goście zaraz nazajutrz zaczęli się wybierać. Michał Wassalski nie dawał poznać po sobie słabości, ale był bardzo