Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/451

Ta strona została przepisana.
453
JAN III SOBIESKI.

Amer przystąpił do Iszyma Beli i spojrzał mu w oczy.
— Znam cię! — rzekł, — widziałem cię już raz. Ale nie należysz do mojej drużyny. Powiedz, jak się nazywasz!
— Nazywam się Iszym Beli, dowód co.
— Iszym Beli? Tak, teraz cię poznaję! Dostałeś się w ręce nieprzyjaciół Polaków! — odpowiedział Amer. — Sobieski wziął cię do siebie i jesteś jego przybocznym Tatarem! Jakże się tu dostałeś? Wydajesz się szpiegiem, który nadużywa swej odzieży i rodu, ażeby nas zdradzać Polakom i innym nieprzyjaciołom!
Otaczający Tatarzy trącali się i wskazywali na Iszyma Beli, mówiąc do siebie:
— Widzicie? Złapaliśmy nielada ptaszka!
— Jesteś Tatarem i trzymasz z Sobieskim? — mówił Amer dalej, — to cię podaje w podejrzenie. Zginiesz, jeżeli tego podejrzenia nie obalisz.
Iszym Beli patrzył ponuro przed siebie i milczał. Widział, że niebezpieczeństwo rosło.
— Dobrze, że nie próbujesz zaprzeczać! — rzekł Amer, — powiedz, jak się tutaj dostałeś? Czy przejęła cię skrucha i przywiązanie do twojego narodu? Jeżeli tak, to przyjmiemy cię do siebie, ale tylko w takim razie! Jeżeli trzymasz z Sobieskim i nieprzyjaciółmi naszymi, to będziemy cię urażali za szpiega i musisz umrzeć!
Ciężka alternatywa stanęła przed Iszymem Beli. Miał wyprzysiądz się, zdradzić Sobieskiego, pana, którego ko chał, i przejść do jego nieprzyjaciół, lub zginąć!
— Milczysz?... To cię podaje w jeszcze większe podejrzenie, Iszymie Beli, — mówił dowódca dalej, — jeżeli nie możesz lub nie chcesz odwrócić od siebie podejrzenia, to los twój jest zdecydowany! Będziemy musieli postąpić z tobą jak z odstępcą, ze zbiegiem, który przybył do nas dla szpiegowania i został przez nas schwytany.
Głuchy szmer otaczających Tatarów, których liczba zwiększała się ciągle, świadczył, że słowa dowódcy oburzały ich przeciwko Iszymowi Beli i że byli gotowi uznać go za nieprzyjaciela.
— Zdecyduj się, — rzekł Amer, — wszystko jest w twoich rękach, wszystko zależy od twojego oświadczenia! Jeżeli chcesz wyprzysiądz się swego pana i zostać przy nas, to ocalisz życie i wolność.
Wszyscy czekali na odpowiedź Iszyma Beli, on jednak milczał ciągle.
— Zdecyduj się! Cierpliwość moja wyczerpana, — rzekł Amer, — milczenie twoje potępia cię!
— Czegóż żądasz odemnie, dowódco? — zapytał Iszym Beli.
— Przysięgi, że nie będziesz trzymał z Sobieskim i wrogami naszymi, lecz z nami, — odrzekł Amer, — pytanie jest proste i jasne: czy chcesz się wyrzec Sobieskiego?
— Nie mogę, dowódco! — odpowiedział Iszym Beli.
Słowa te wywołały gniew i niechęć otaczających, którzy groźnie podnieśli pięści.
— Pamiętaj, że śmierć twoja pewna, jeżeli się nas wyrzeczesz, — przestrzegał go dowódca.
— Nie wiesz co się stało, dowódco, — rzekł Iszym Beli do Amera, — gdym raniony śmiertelnie leżał na polu bitwy, nadszedł Sobieski i znalazł mnie. Nie