Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/463

Ta strona została przepisana.
465
JAN III SOBIESKI.

Odwrót Turków stał się haniebną ucieczką.
Armaty oblężonych popędzały ich, siejąc śmierć i przerażenie w ich szeregi.
W mieście odezwały się w kościołach i na ulicach modły dziękczynne, ko biety i dzieci śpiewały pobożne pieśni przy odgłosie dzwonów, które teraz obwieszczały miastu nie szturm i walkę, lecz zwycięstwo.
Kara Mustafa dowiedziawszy się o tej haniebnej porażce, wpadł w gniew. Kazał natychmiast przywołać do siebie dwóch baszów, którzy dowodzili szturmem i podał każdemu z nich krótką sza blę, — znak, że winni odebrać sobie życie.
— To dla was zachowałem na upominek, — rzekł wielki wezyr, — jestto zasłużona nagroda za noc dzisiejszą!
Dwaj generałowie dowodzący tejże nocy szturmem, wiedzieli, co znaczy ten podarunek. Assad basza wziął krótką szablę, Soliman basza uczynił to samo.
— Jeżeli chcesz wiedzieć, wielki i potężny baszo, co było powodem, żeśmy Wiednia nie wzięli, rzekł Soliman, — to to udaj się tam do lasku, który kazałeś wyciąć i zobacz, kogo tam beg trzyma pod strażą. Dopóki zatrzymasz tego jeń ca, dopóty twoi wojownicy nie będą mieli odwagi!
Dwaj generałowie odeszli.
Słowa ich wprowadziły wielkiego wezyra w zadumę. Było to w istocie szczególnem, że powstał popłoch ogólny i szturm nie udał się właśnie wtedy, gdy czerwony Sarafan znajdował się w obozie oblegających.
Raporta o doznanej klęsce okazały dopiero, jak niezmiernie wielkie były jej rozmiary, ponieważ Turcy stracili tysiące ludzi, a duch w ich armii podupadł bardzo.
Kara Mustafa na miejsce obu baszów, mianował zaraz nowych generałów i sądził zarazem, że tym sposobem błąd popełniony naprawi. Strata żołnierzy nie obchodziła go zbyt wiele, był bowiem przekonany, że ma ich jeszcze dosyć, ażeby nowym powtórnym szturmem zdobyć miasto, które mu się opierało tak długo.

113.
Sułtanka w klatce.

Późny wieczór zapadł na niezliczone meczety i minarety stolicy tureckiej i osłaniał ciemnością domy i bazary, wy brzeża i wody Złotego Rogu.
W oddaleniu, tam gdzie się łączy z wodą, niebo miało barwę ciemno filiotową, na widnokręgu tu i owdzie uroczo połyskiwały pierwsze gwiazdy.
W tym czasie wielką drogą wiodącą od zachodu zbliżał się do Stambułu szczególny orszak.
Rozpoczynało go około trzydziestu gęstemi welonami zasłoniętych kobiet, okrytych żałobą i wydających głośne skargi.
Dalej szły cztery wspaniale przystrojone rumaki, które ciągnęły wielką klatkę.
W klatce tej na poduszce leżała suł tanka Walida. Eunuchy Kara Mustafy prowadzili konie, sługa haremowa szła za klatką, a za nią znowu około trzydziestu płaczących kobiet.
Tak posuwał się drogą orszak i zwrócił się wreszcie ku budynkom starego seraju, ciągnącym się daleko, tuż nad wodą.