Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/479

Ta strona została przepisana.
481
JAN III SOBIESKI.


117.
Tajny rozkaz sułtana.

Sułtanka Walida przyjęła baszów, Assada i Solimana i usłyszała od nich, że Kara Mustafa już teraz na czele wojsk zachowuje się jak sułtan.
— Jest to zbrodnią wymawiać takie słowa, mądra i dostojna matko padyszacha, — rzekł Assad, — lecz usta moje nie mogą zataić tego, co serce czuje. Wielki wezyr jest zdrajcą i dąży do tego, aby zasiadł na tronie. Słowa moje są prawdą!
— Assad basza mówi to, co i mojem jest przekonaniem, — dodał Soliman, — uciekliśmy i przybyliśmy tutaj, ażeby nas nie poczytano za współwinnych. Wielki wezyr knuje wysoko sięgające plany.
— Wiem, że słowa wasze są prawdą i kazałam was wezwać, aby was wybadać, czy sułtan może polegać na waszej wierności, — odpowiedziała sułtanka Walida, — wiem także, że Kara Mustafa, ten zuchwały pyszałek, który wszystko łasce sułtana zawdzięcza, nienawidzi was, chcę zatem naradzić się z wami, jaki środek byłby najlepszy, aby ukarać wielkiego wezyra?
— Czy mogę mówić otwarcie, mądra i dostojno matko padyszacha? — zapytał Assad basza.
— Uszy moje są dla twych słów otwarte, baszo.
— Potęga wielkiego wezyra i.wpływ jego w wojsku, — zaczął Assad, — tak wzrosły, że niełatwo jest mu je wydrzeć!
— Musi umrzeć! — dodał Soliman ponuro.
— Tylko śmierć jego zapewni bezpieczeństwo, Soliman basza ma słuszność, — przyznał Assad, — ale me łatwo mu śmierć zadać.
— Wyrok śmierci musi być wydany, zasłużył na to! — oświadczyła sułtanka, — musi być wykonany wobec zebranego wojska, ażeby wszyscy naocznie przekonali się, co czeka tych, którzy knują zdradzieckie plany!
Obaj baszowie spojrzeli po sobie.
— Wyrok musi dosięgnąć tego zbro dniarza, dopóki jeszcze jest odurzony upojeniami ambicyi, — mówiła sułtanka dalej, — musi go dosięgnąć nagle i spaść na niego tak potężnie, żeby jego orszak i pułki wprowadził w zdumienie! Wobec zebranego wojska miecz kata winien odciąć głowę jego od kadłuba. To jest jedyna kara za jego zbrodnie!
— Uznajemy twą mądrość i twe słowa, pani, śmierć tylko może tego nędznika pozbawić potęgi, — odpowiedział Assad basza, — lecz jawny i wyraźny wyrok nie dokaże tego! Obawiam się, że niepodobna będzie go wykonać! Nie wątp o naszej odwadze, wierności i energii. Zaprzysięgliśmy śmierć wielkiemu wezyrowi! Ale wyrok może być wykonany tylko w skrytości. Tylko tajemny wyrok może cel osiągnąć.
— Daj nam rozkaz dostawić tutaj Kara Mustafę żyjącego lub umarłego, — dodał Soliman basza, — a przyrzekamy ci, że rozkaz ten spełnimy. Użyjemy przeciw sile podstępu. Każ nam przygotować kilka świec zatrutych i daj tru cizny, abyśmy ją do jego kawy i jadła domieszać mogli.
— Namyślę się, — odpowiedziała sułtanka, — trzeba wybrać co najlepsze. Otrzymacie moją decyzyę, baszowie.
— Bądź pewną, sułtanko, że będziemy sułtanowi wierni do zgonu, — dodał Assad basza, wychodząc z Solimanem z pokoju.
Poważna, energiczna kobieta zamy-