Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/493

Ta strona została przepisana.
495
JAN III SOBIESKI.

Zdziwienie jego było tak wielkie, że zdradził się z niem i stanął na chwilę.
Zwróciło to na niego uwagę księcia Aminowa. Książę drgnął... poznał baszę przebranego za Armeńczyka handlującego bronią.
Co znaczyło to przebranie?
Książę domyślił się tego odrazu. Assad został strącony ze swego stanowiska przez Kara Mustafę i bawił w obozie przebrany, aby się pomścić.
Nagły blask zajaśniał we wzroku księcia, który przystąpił natychmiast do handlarza broni.
— Assadzie baszo, poznaję cię! — szepnął.
— Życie moje jest w twoich rękach, panie, — odpowiedział Assad również cicho.
— Nikt nic odemnie się nie dowie, ale żądam od ciebie usługi.
— Wiesz żem ci zawsze chętnie służył panie. Mów czego żądasz?
— Czerwony Sarafan jest tu w obozie.
— Czerwony Sarafan jest tutaj?
— W namiocie wojewodziny Wassalskiej.
— Uwięziony? To sprowadzi klęskę na wojsko!
— Nietylko jest uwięziony, ale już skazany. O zachodzie słońca ma być straconym. Przybyłem tutaj, aby go ocalić, ale nie powiodło mi się. Ocal go ty, baszo, a możesz być pewnym mojej wdzięczności i nagrody. Wróć mu wolność, lecz dziś jeszcze, za dnia. Jutro już byłoby za późno.
— Ciężkie to zadanie, mości książę, gdyż podczas dnia żołnierze mogą widzieć wszystko, — odpowiedział Assad, — a przytem musi być strzeżony.
— Wojewodzina Wassalska strzeże go.
— Czasu mało, książę panie.
— Po zachodzie słońca już byłoby zapóźno.
— Dobrze! mam sposób! — zawołał nagle Assad stłumionym głosem, — ocalę czerwonego Sarafana. Ale cicho, nadchodzi oficer z powozem.
Armeńczyk oddalił się.
Oficer sprowadził powóz na drogę przechodzącą przez obóz.
Trzej jeźdźcy pojechali naprzód. Biała chorągiew powiewała w powietrzu.
Tym razem placówki i warty nie strzelały do powozu, który wyjeżdżał drogą odgraniczoną wysokim płotem drewnianym, tak że wyjeżdżający nie mogli widzieć robót oblężniczych tureckich.
Wkrótce potem dojechali do placówek wewnętrznych, a następnie powóz pojechał drogą przez pole dzielące oblężonych od oblegających. Trzej jeźdźcy jechali naprzód.
Niezadługo przybyli do wałów miasta i zostali do niego wpuszczeni.

120.
Plan Assada.

Armeńczyk handlujący bronią; znajdował się w strasznem niebezpieczeństwie, gdy go poznał książę Aminow, gdyby bowiem zwierzył się z tem tureckiemu oficerowi, Assad byłby zgubiony.
Jednakże nietylko przyrzeczenie dane księciu, który go nie zdradził, że ocali czerwonego Sarafana, skłaniało go do dotrzymania danego słowa. Powodowała nim inna jeszcze okoliczność, to jest przesądne przekonanie, że armia turecka będzie zgubioną, jeżeli