Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/495

Ta strona została przepisana.
497
JAN III SOBIESKI.

— Plan twój jest dobry, przyjmuję go! — odrzekł Allaraba, — czerwony Sarafan nie będzie dziś wieczorem stracony!
— Dobrze dziękuje ci!
— Bądź jednak ostrożny! — mówił Allaraba dalej, — masz niebezpiecznych przeciwników w obozie.
— Czy myślisz o polskiej księżnie?
— W jej mocy znajduje się czerwony Sarafan! Strzeż się jej! Jest przebiegła i oko ma bystre! Niezręczność twoja mogłaby mnie zgubić! Wprawdzie nie obawiam się jej, ale gdy czerwony Sarafan zniknie w nocy, mogłaby powziąć podejrzenie, a niechciałbym z nią zrywać.
— Jeżeli zerwiesz z Mustafą, musisz i z nią zerwać, kapłanie, — odpowiedział Assad basza, — czy dotrzymasz przyrzeczenia?
— Egzekucya zostanie odłożona!
— Bądź pewnym mej wdzięczności! — dodał Assad, — ale cicho ktoś nadchodzi...
Timur wszedł do pokoju.
— Kanclerz Pac! — rzekł.
— Nie spóźnij się, — szepnął jeszcze Assad, — słońce pochyla się ku zachodowi.
Zaraz po wyjściu Assada Pac niecierpliwie wszedł do namiotu.
— Przychodzisz do mnie? Chwile moje są policzone, kanclerzu, — rzekł Allaraba powstawszy, — ważna sprawa, obowiązek, którego dokonania odłożyć nie mogę, powołuje mnie do wielkiego wezyra.
— Chciałem się tylko o coś zapytać, kapłanie, a następnie poszlibyśmy razem przypatrzeć się egzekucyi czerwonego Sarafana, — odpowiedział Pac. — Z wielkim wezyrem możesz rozmówić się na miejscu egzekucyi, gdyż wiem, że postanowił być na niej obecnym! Słuchaj mnie! Przybywam, aby otrzymać od ciebie ważną wiadomość! Umiesz czytać w przyszłości słowa twoje zawsze się sprawdzały! Odpowiedz mi nas pytanie, które mnie ciągle zajmuje i które mnie tu sprowadza.
— Powiedz o co idzie, kanclerzu! — rzekł Allaraba zniecierpliwiony.
— Wieczorem podczas pełni mam się spotkać na polu przedmiejskiem z księciem Aminowem. Staniemy z sobą do walki. Czy możesz mi przepowiedzieć, który z nas zginie w tym pojedynku?
— Oto moja odpowiedź, kanclerzu! Zginie ten, który przedtem będzie mówił z kobietą, — odpowiedział Allaraba. Sądzisz, że będziesz się mógł tego ustrzedz i uniknąć rozmowy? Nie wierz temu? Wszystko jest zapisane w księgach przeznaczeń.
— Dziękuję ci za przepowiednię, kapłanie! Nie lękaj się o moje życie! Wiem, że ja nie zginę, tylko książę!
Gdy kanclerz po tych słowach oddalił się, szatański uśmiech przebiegł przeżytą twarz indyjskiego kapłana.
— Głupcze, — szepnął — wiem, że teraz uczynisz wszystko ażeby nie rozmawiać z kobietą! Tym sposobem nie możesz mi zaszkodzić! Teraz chodźmy do Kara Mustafy! Jesteś w moich rękach wielki wezyrze, ale nie przeczuwasz, że mam już moc nad tobą i nad twem życiem! Możesz jeszcze życie swoje i stanowisko okupić, jeżeli się wyrzeczesz chciwości i skąpstwa! Za chwilę rozstrzygnie się wszystko!
Kazał Timurowi podać turban, włożył go i wyszedł z namiotu.
Udał się do wielkiego i wspaniałego namiotu wielkiego wezyra, a że miał zawsze do niego wolny przystęp, wszedł więc bez przeszkody do pokoju Kara Mustafy.