Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/502

Ta strona została przepisana.
504
JAN III SOBIESKI.

Poznałam go i przeniknęłam! Biada mu jeżeli się poważy krzyżować moje zamiary, zdemaskuję oszusta! Zedrę zeń maskę i wielki wezyr będzie mi wdzięczny!
— Kto wie, czy to nie mylne przypuszczenie wojewodzino, rzekł Pac zamyślony.
— Sadzisz, że lękam się tego kuglarza, który umie wyzyskiwać różne sztuki i tajemnice przyrody? — mówiła Jagiellona dalej, — gdy go strącimy zrewidujemy jego namiot. Znajdziemy tam zwierciadła i inne przyrządy.
— Byłoby lepiej, żeby do tego nie przyszło, wojewodzino, — rzekł Pac, — możemy go jeszcze dla siebie pozyskać! Kto wie co go do dzisiejszego postąpienia skłoniło, co go rozgniewało!
— Dowiem ja się o tem łatwo, kanclerzu!
— Co chcesz uczynić, pani?
— Pójdę do kapłana i spytam go co mamy o nim myśleć!
— Mogłoby to mieć bardzo ważne następstwa, wojewodzino!
— Przedewszystkiem musimy się dowiedzieć, kanclerzu, czego się mamy spodziewać po Allarabie, który tak długo z nami trzymał! Musimy wyjaśnić co go spowodowało do wstrzymania egzekucyi? Czy chce bronić szpiega? Czy chciał nam donieść, że ma władzę nad wezyrem? Mogłoby to stać się fatalnem dla niego, gdyby nas chciał porzucić! Gdy otworzę oczy wielkiemu wezyrowi, będzie zdemaskowany!
— Ja bym z nim nie zrywał otwarcie, wojewodzino.
— Będzie to od niego zależało! On sam rozstrzygnie! Zdaję mi się jednak, że się nie mylę. Już on nas nie potrzebuje, chciałby nas się pozbyć! Przerachuje się jednakże, przecenia swą potęgę!
— Byłoby lepiej, gdybyśmy z nim pokój zawarli.
— Chcesz mu uledz, chcesz mu się poddać, kanclerzu!
— Byłoby to dowodem słabości! Ja tego nie uczynię nigdy!
— Nie zapominajmy, że nam potrzebny, wojewodzino, — zarzucił Pac, — jeżeli wielkiemu wezyrowi uda się zdobyć Wiedeń, pobić Jana Sobieskiego, zabić go lub wziąść do niewoli, to nasza banicya będzie zniesioną. Wybiorą nowego króla i odzyskamy naszą potęgę! Kara Mustafa jednakże tak się przyzwyczaił do Allaraby, że słucha każ dej jego rady.
— Wpływ ten można złamać bez narażenia innych naszych nadziei, kanclerzu! Czuję, że mam dosyć siły i wpły wu, ażeby z nim stanąć do walki!
— Nie przyśpieszajmy tej walki, wojewodzino! W tych dniach rzecz się musi roztrzygnąć! Jeżeli Jan Sobieski zostanie pokonanym i upadnie, to nastanie dla was nowa epoka, wówczas możemy stanąć do walki, gdyż niebędziemy mogli nic stracić! Ale teraz, pozwól pani, że zrobię jedno przypuszczenie. Dajmy na to, że kapłan zaproponuje wejść w układy z Sobieskim i zawrzeć z nim przymierze?
— Do tego nigdy nie przyjdzie, kan clerzu. Znam ja Sobieskiego zbyt dobrze, — odpowiedziała Jagiellona wiesz że z cesarzem zawarł przymierze. Nie złamie on go pod żadnym warunkiem.
— Więc czekajmy, aż Sobieski zostanie zwyciężony! zaproponował kanclerz.
— Wypadki idą swoją koleją, — rzekła Jagiellona, — kapłan nie zdoła ich powstrzymać. Sobieski z swem nielicznem wojskiem musi zginąć, tego Allaraba nie zmieni. Któżby się go zatem obawiał? Nie wiem, co go nagle skłoni-