Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/508

Ta strona została przepisana.
510
JAN III SOBIESKI.

— Puść ich! — zawołał oficer, — to Armeńczycy.
Czerwony Sarafan w milczeniu poszedł dalej z Assadem.
Po niejakim czasie przybyli na linię zewnętrznych placówek. Zamiar przejścia tej linii niepostrzeżenie nie powiódł im się. Żołnierze zatrzymali ich.
— Czy nie widzicie, kto jesteśmy? czy nas nie znacie? — zapytał Assad.
— To Armeńczycy handlujący bronią, — rzekli żołnierze, — czy chcecie wyjść z obozu?
— Sprzedaliśmy nasze zapasy, tak — odpowiedział Assad.
— A gdzież wasze konie i niewolnicy?
— Idą za nami.
Placówka nie zatrzymała ich.
Poszli dalej, opuścili obóz i dostali się na wolne pole.
— Idź teraz, gdzie chcesz, jesteś wolny! — rzekł Assad do czerwonego Sarafana, odbierając mu płaszcz i czapkę, — ale spiesz się, bo z rana szukać i ścigać cię będą! Assad odwrócił się, nie czekając na podziękowanie ocalonego, ażeby inną stroną powrócić do obozu.
Po za nim dał się słyszeć śmiech.
Czerwony Sarafan znikł po chwili W ciemności.
Gdy Assad bez przeszkody powrócił do obozu, zaczynało już dnieć.
Oddał Solimanowi płaszcz i czapkę.
— Wszystko poszło szczęśliwie? — zapytał Soliman po cichu.
— Już go nie ma! — odpowiedział Assad, — teraz wszystko zależy od jutrzejszej nocy.
— Co to jest? czy słyszałeś?
Z daleka dochodził odgłos stłumiony wrzawy.
— To od strony namiotu polskiej księżnej — rzekł Assad, — ucieczkę spostrzeżono.
Przed namiotem, w którym się znajdował czerwony Sarafan, powstało zbiegowisko.
— Uciekł! uciekł! — wołano, — ściana namiotu przecięta! Powrozy, którymi był skrępowany, porozcinane!
Jagiellona obudziła się i przyszła do narzekających i szukających sług swoich.
Gdy się dowiedziała o ucieczce czerwonego Sarafana, wybuchnęła strasznym gniewem. Groziła służącym śmiercią, jeżeli go nie znajdą i o świcie przekonała się sama, że przedział, w którym go trzymano, był próżny i ściany namiotu porozcinane.
Służący w śmiertelnej trwodze szukali wszędzie.
Pytano wart, lecz nikt nie widział czerwonego Sarafana.
Niepojętem było, gdzie mógł się podziać! Czy był w obozie? czy się ukrył? czy też zdołał uciec z obozu?
Jagiellona nie posiadała się z gniewu i przysięgła, że jeniec musi być schwytany. Od dyżurnego baszy wyjednała rozkaz wysłania dziesięciu jeźdźców z poleceniem schwytania zbiega i dostawienia go żywym lub umarłym do obozu.
Wysłano pogoń. Szukano po obozie, ale nic nie znaleziono.
Cała nadzieja Jagiellony polegała na tem, że wysłani jeźdźcy powrócą i przyprowadzą zbiega.
Trudno było przypuścić, żeby im uszedł, chociaż mu się w niepojęty sposób udało opuścić obóz.