Gdy wielki wezyr dowiedział się M służbowego baszy, że ubiegłej nocy czer winy Sarafan uciekł, w pierwszej chwili rozgniewał się strasznie.
Następnie jednak basza służbowy wytłómaczył mu, że takie załatwienie tej sprawy może było najkorzystniejszem, ponieważ rozpraszało obawy i nie zadowolenie żołnierzy.
Kara Mustafa przysiągł wprawdzie z gniewem, że śmierć spotka każdego tchórza, któryby pod wpływem przesądu okazał trwogę, dał się jednak przekonać, że ucieczka czerwonego Sarafana dla wojska i dla sprawy wojennej była faktem pomyślnym.
Dzień upłynął, a jeźdźcy wysłani w pogoń, nie powrócili.
Żołnierze cieszyli się bardzo, że czerwonego widma wojny nie było już w obozie, a Jagiellona czyniła wszystko, ażeby schwytać czerwonego Sarafana.
Gdy nad wieczorem jeźdźcy powrócili, nic nie wskórawszy, postanowiła sama przedsięwziąć pogoń i w towarzystwie jezdnych sług puściła się w drogę konno, ażeby schwytać czerwonego Sarafana. Nie mogła mu pozwolić ujść żadną miarą! Przysięgła kapłanowi zemstę za to, że stanął jej na przeszkodzie, a nawet była przekonaną, że on urządził ucieczkę jeńca albo przynaj mniej do niej dopomógł.
Wzburzenie Jagiellony było naturalne. Czerwony Sarafan był żywym do wodem jej winy, a tymczasem miała utracić możność pozbycia się go. Przeczuwała, że on jest dla niej niebezpieczny, wiedziała, że jej tajemnica stała się jawną i że Sobieski szukał tego, któremu dała życie.
Tą myślą przejęta, puściła się ze służbą w pogoń.
Tymczasem zapadł wieczór.
Dwaj Armeńczycy, handlarze broni, przespali w namiocie w blizkości przekopu, w którym umieścili także skrzynkę ze złotem i drogiemi kamieniami.
Gdy noc zapadła, powstał Assad.
— Nadchodzi chwila decydująca, — rzekł, — tej nocy ma przyjść Allaraba. Jeśli nie przyjdzie, to nie możemy liczyć na niego.
— Gdyby nie miał zamiaru przyjść — odpowiedział Soliman, — to byłby zdradził twoje propozycye. Skarby go nęcą, przyjdzie.
— W takim razie nasza wygrana! — rzekł Assad, — jaki wpływ, jaką wła dzę ma nad Kara Mustafą, miałem świe żo dowód.
— Czy czerwony Sarafan został ujęty?
Muszę się o tem dowiedzieć! Assad wyszedł z namiotu, mieszczącego tylko najniezbędniejsze przedmioty i po niejakim czasie powrócił.
— Zdaje się, że uciekł, — rzekł, — żołnierze utrzymują, że go nie znaleziono i cieszą się z tego.
— Noc zapada, księżyc wzeszedł. Kapłan indyjski coś nie przychodzi!
— Czeka na ciemną noc, — odpowiedział Assad.
— W namiocie ciemno, trzeba wpuścić światło księżyca, — rzekł Soliman, odsłaniając zasłonę umieszczoną przy wejściu.
Blade światło księżyca oświecało wnętrze namiotu.
Dokoła panowała zupełna cisza.
Północ nadeszła.