Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/512

Ta strona została przepisana.
514
JAN III SOBIESKI.

— Otrzymasz w tej chwili zapłatę z góry, ale nie zapominaj, że byłbyś zgu biony, gdybyś uległ pokusie zabrania skarbów, a następnie przestrzeżenia wielkiego wezyra, aby i od niego dostać nagrodę! — rzekł Assad groźnie. — Zginąłbyś, gdybyś powziął myśl podobną. Wszystko jest przygotowane na ten przypadek.
— Zdaje mi się, że jesteś doświadczony Armeńczyku, i twój pan nie mógł wybrać lepszego pośrednika od ciebie! — odpowiedział Allarab stłumionym głosem.
— Nie posądzam cię, żebyś miał taki zamiar, ale było moim obowiązkiem zwrócić twoją uwagę na następstwa, — mówił Assad dalej, — weź skarby, obciąż się niemi, są one twoje! Ale zabierając je, przyjmujesz na siebie obowiązek spełnienia tego, coś przy rzekł!
— Przyjmuję ten obowiązek i spełnię go wkrótce. Potrzeba tylko wybrać stosowną chwilę! Zamknij skrzynie, Ar meńczyku, powiedz swoim niewolnikom że zawierają broń i każ je odnieść do mojego namiotu.
Allaraba pozdrowił Assada i wyszedł, a Assad kazał zaraz odnieść skrzy nie do niego.

125.
Pojedynek.

Wieczorem w dniu pełni księżycowej, książę Aminow i kanclerz Pac mieli odbyć pojedynek.
Wieczór ten nadszedł.
Sassa z trwogą oczekiwała tego dnia. Przeczucie zapowiadało jej nieszczęście.
Z boleścią zaniosła do księcia prośbę, aby zaniechał pojedynku.
— To niemożebne, Sasso, — odpowiedział książę, — muszę ukarać tego nędznika. Czyż mogę mu darować zniewagę, jaką mi wyrządził?
— Drżę o twe życie! O, ty nie znasz tego podstępnego, niegodziwego kanclerza! Dla niego i jego sojuszników, nic nie jest świętem! Zabije cię, użyje podstępu, ażeby ci życie odebrać, mój małżonku!
— Tego uczynić nie może! Będą świadkowie walki, Sasso!
Walki przy niepewnym blasku księżyca! — rzekła Sassa, — gdybym przynajmniej mogła ci towarzyszyć!
— To być nie może, Sasso!
— Któż będzie ci towarzyszył, mój małżonku?
— Hrabia Thurn podjął się tego.
— To mnie uspakaja nieco, — rzekła Sassa, — hrabia Thurn jest szlachetnym człowiekiem, ale i on przeciwko podstępowi nic nie wskóra. Kanclerz jest człowiekiem, który nie cofa się przed żadnym środkiem, ażeby dopiąć swoich celów. Nienawidzi on ciebie i lęka się wie, że nim pogardzasz... jeżeli najmnie żołnierzy i ukryje w zasadzce... jeżeli każę cię zamordować.
— Nie bój się niczego, Sasso. Będzie jasny wieczór księżycowy. Thurn i ja pojedziemy powozem na oznaczone miejsce.
— Ja się tak lękam. Jeżeli ciebie i hrabiego każę wziąść do niewoli?
— Tego nie zrobi, Sasso. Miejsce, w którem mamy się spotkać, leży po za łańcuchem forpoczt, — odpowiedział książę, — nie obawiaj się. Ten nędznik, który zdradził swoją ojczyznę, właściwie nie wart stanąć ze mną do honorowej sprawy, powinienbym poprostu zastrzelić go jak psa, ale przyrzekłem mu