Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/516

Ta strona została przepisana.
518
JAN III SOBIESKI.

— Nie lekceważ tej skargi, wielki wezyrze, gdyż będziesz tego żałował.
— Wdzięczny jestem za przestrogę, wojewodzino, będę ostrożny, lecz sądzę, że podejrzenia twoje są bezzasadne.
— Przekonaj się sam, wielki wezyrze! Czuwaj! Gdy Allaraba wyzyska cię, to cię opuści, wejdzie w porozumienie z twoimi wrogami, zdradzi cię, aby osiągnąć twe bogactwa. Nie darmo wziął w obronę czerwonego Sarafana.
— Byłby to zamiar nierozsądny, wojewodzino, który mógłby go zgubić. Nie zapominaj, jak wielką jest moja potęga.
— Nie polegaj na twej potędze! Kto lekceważy nieprzyjaciela, ten jest na drodze do zguby.
Szyderczy uśmiech przebiegł usta wielkiego wezyra.
— Twoje zarzuty idą za daleko, wojewodzino, — odpowiedział, — nie potrzebuję obawiać się nieprzyjaciół, których mam przeciw sobie, bo znam ich i ich słabość.
— A gdyby Allaraba złączył się z nimi, wielki wezyrze?
— Toby mu nie przyniosło pożytku, ani mnie szkody, wojewodzino!
— Kierujesz się jego radami.
— Tylko wtedy, gdy widzę, że są dla mnie korzystne.
— Wkrótce zapadnie noc i skończy się uroczystość, którą kapłan indyjski urządza w swoim namiocie. Wiem, że rozkoszami, które przygotował dla ciebie, pozyska cię i owładnie. Ale choćbyś się na mnie gniewał, muszę ci powiedzieć: strzeż się Allaraby i jego sztuk czarnoksięskich. Jest to kuglarz, który ma swoje tajemne plany. Chcesz i dziś wieczór być w jego namiocie, wielki wezyrze, chcesz się oddać rozkoszom, które ci przygotował, ale bądź ostrożny.
— Cóż mi się może stać, wojewodzino?
— Czyż mogę odgadnąć myśli i plany Allaraby? Wiem tylko, że ma swoje tajne zamiary.
— Poróżniłaś się z nim, pani, nieprawdaż? groziłaś mu, rozdrażniłaś go, a Allaraba odpowiedział ci w sposób, który cię obraził jeszcze bardziej. Rozumiem teraz wszystko! — odpowiedział Kara Mustafa, — mimo to jednak nie będę lekceważył twojej przestrogi!
— Dzięki ci za to, wielki wezyrze!
— Będę czujnym i będę na kapłana uważał tej nocy. Za godzinę pójdę do jego namiotu, aby wziąć udział w zakoń czeniu świąt Kamy, — mówił Kara Mustafa dalej, — nie lękaj się jednak, pani. Będę uważnym, a ponieważ ostrzegłaś mnie pani, podejrzywam go. Będę sądził sprawiedliwie, a o tem, co wyniknie, powiem pani jutro.
— To przyrzeczenie uspakaja mnie! Jestem pewna, że jeżeli będziesz przezornym, unikniesz niebezpieczeństwa! Nie wierz temu kuglarzowi! Najlepiej byłoby, gdybyś go psami kazał wyszczuć z obozu, gdyż nie zrobił nic na twoją korzyść!
— Mylisz się pani! Rady Allaraby były dla mnie nieraz pożyteczne, — odparł wielki wezyr, — w całym obozie nie ma nikogo drugiego, coby mi był tak pożytecznym!
— Zapominasz, że i on na tem korzystał!
— Dotychczas kapłan bardzo mało korzysta ze mnie, wyrządzasz mu krzywdę, pani. Spodziewa się skorzystać na tem, że po zdobyciu Wiednia, strącę słabego sułtana i sam zasiądę na tronie Kalifów. Wtedy dopiero zażąda nagrody. I on miałby mnie zdradzić nim do tego przyjdzie? Nie, nie, pani, mam ja lepsze oczy od ciebie!