Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/522

Ta strona została przepisana.
524
JAN III SOBIESKI.

Znał on okolicę dokładnie i śpieszył wiedząc, że z rana ścigać go będą.
Gdy zaczynało świtać, przybył do jednej zburzonej przez Tatarów wioski, a że był bardzo zmęczony, udał się do zwalisk jakiejś chaty, wlazł do piwnicy i położył się na słomie, która tam była.
Wkrótce usłyszał tentent na drodze prowadzącej przez wieś. Przejeżdżali szukający go jeźdźcy. On ich słyszał i śmiał się.
Tentent ucichł. Czerwony Sarafan usnął i obudził się dopiero wieczorem.
Wylazł z piwnicy, rozpatrzył się ostrożnie dokoła i puścił się w stronę polskiego obozu.
Śpieszył z wiatrem w zawody, ażeby królowi Sobieskiemu zanieść słowa Sassy.
W ciągu nocy, gdy szedł przez las, nagle otoczyli go jeźdźcy.
— To czerwony Sarafan! — zawołali, — czerwony Sarafan żyje! Uciekł Turkom!
Był to rekonesans polski.
— Zaprowadźmy go do obozu! — mówili żołnierze, — był w Wiedniu, może wiele powiedzieć!
Czerwony Sarafan wsiadł z jednym żołnierzem na konia, ażeby prędzej do obozu dojechać.
Patrol przybył na miejsce o jasnym dniu.
Gdy żołnierze ujrzeli czerwonego Sarafana, powstała wielka radość. On także odzyskał wesołość, znalazłszy się pośród nich.
Tymczasem warta oznajmiła kapitanowi Wychowskiemu, który znajdował się w domu króla, że czerwony Sarafan przybył do obozu.
Wychowski udał się z tą pożądaną wiadomością.
— Czerwony Sarafan? Sefan, syn Jagiellony Wassalskiej? — zawołał Sobieski, — przyprowadź go tutaj! Miałem go za umarłego, nie sądziłem, że go jeszcze zobaczę! Radosna to dla mnie nowina!
Wychowski wyszedł i wkrótce wrócił z czerwonem Sarafanem.
Król podał przybyłemu rękę.
— Witaj mi, Sefanie, rzekł, — Bóg cię ocalił z rąk nieprzyjaciół! Żyjesz i trafiłeś do mnie!
Czerwony Sarafan ukląkł.
— Uciekłem, panie, — rzekł, byłem w ręku twych wrogów, Turków!
— Byłeś przedtem w Wiedniu, Sefanie?...
Czerwonemu Sarafanowi sprawiało to widoczną przyjemność, że król nazywał go właściwem imieniem.
— W Wiedniu, tak, panie, — odrzekł, — wielka nędza panuje w Wiedniu!! Księżna Sassa wysłała mnie i Iszyma Beli do ciebie z prośbą o pomoc!
— Księżna Sassa Aminow?
— Odzyskała wzrok, panie!
— To dobra wiadomość! — zawołał król — więc Sassa jest jeszcze w Wiedniu i odzyskała wzrok! Mów dalej, Sefanie! Każde twoje słowo sprawia mi radość!
— Księżna Sassa pielęgnuje chorycch i rozdaje chleb biednym!
— Poznaję po tem moją dawną Sassę! — rzekł król.
— Wysłała Iszyma Beli i mnie, aby ci donieść, że jeżeli prędko nie przyjdziesz, miasto będzie zgubione.
— Nie chcę dłużej czekać i zwłóczyć!
— Iszym Beli zginął, panie!
Doniesiono mi już o tem, Sefanie.
— I ja miałem być stracony. Księżna Jagiellona nastawała na to.
— Jagiellona? — zapytał Sobieski, którego twarz zachmurzyła się, — pow-