Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/537

Ta strona została przepisana.
539
JAN III SOBIESKI.

dziemy mieli nadzwyczajne widowisko. Uzbrojeni każdy sztyletem, okryci tylko skórą, pójdziecie do klatki tygrysa i rozpoczniecie z nim walkę. Jeżeli zwyciężycie, jeżeli zabijecie tygrysa, to życie będzie wam darowane. Jeżeli tygrys was zwycięży, to was rozszarpie i kara wasza będzie spełniona.
Czarny kat przystąpił do wielkiego wezyra i ukląkł przed nim.
— Nie potrzebuję cię już, — rzekł Kara Mustafa, — więźniowie przyznali się bez tortur.
Assad i Soliman wysłuchali odważnie wyroku wielkiego wezyra.
Kara Mustafa zwrócił się do otaczających. — Ciekawy jestem usłyszeć, co oficer i wojewodzina znaleźli w namiocie kapłana, — rzekł, — kapłan był wspólnikiem dwóch więźniów. Znikł i sądziłem, że to czarodziejstwo. Ale czary nie mogą trwać wiecznie, a że miejsce pilnie jest strzeżone, więc kapłan uciec nie zdoła.
Wielki wezyr wyszedł z namiotu, mieszczącego dzikie zwierzęta.
Jego towarzysze wyszli za nim.
Dumny, jak gdyby był już sułtanem, KaraMustafa powrócił majestatycznie do swojego namiotu.
Usiadł na sofie i przyjmował raporta pod władnych dowódców.
Następnie Jagiellona weszła do namiotu. Oficer szedł za nią.
Wielki wezyr przyjął z wielką uprzejmością i życzliwością tę, której zawdzięczał ocalenie.
— Przybywasz pani z namiotu kapłana? — zapytał, — twoje poszukiwania były pewno skuteczne! Znalazłaś kapłana?
— Pozwól mi wyznać, wielki wezyrze, że jestem zdziwiona i nie mogę tego pojąć, — odpowiedziała Jagiellona, — byłam w namiocie kapłana i wszystkie miejsca przeszukałam! Ażeby czarom i oszustwu położyć koniec, kazałam rozbijać zwierciadła i tajemnicze przyrządy, wszystko to jednak było nadaremne!
— Nie znalazłaś kapłana? Nie wykryłaś czaru?
— Oficer i żołnierze twierdzą, że Allaraba nie mógł uciec, a zatem jest ukryty w obozie, — mówiła Jagiellona dalej, — zatem w przekopach i kryjówkach obozu kazałam zrobić rewizyę. Niepodobna jednak go znaleźć.
— Rozumiem! to jego sztuka! — rzekł wielki wezyr, — przemienił się w; co innego! Nie zaprzeczaj, pani, że włada on tajemnemi siłami. Dał mi nieraz tego dowody.
— Jest to dla nas zagadką, wielki wezyrze, że nie wyszedł z namiotu, odrzekła Jagiellona.
— Czy nie znalazłaś pani jakiego psa, węża lub innego zwierzęcia w namiocie? Nie było nic żywego w namiocie.
Z wyjątkiem posągu Kamy, nic nie zwróciło mojej uwagi.
— Czy w sofach kazałaś pani szukać?
— I to było zrobione! Nawet podwójne ściany namiotu zrewidowano, — odpowiedziała Jagiellona, — znasz mnie, że niełatwo odstępuję od powziętego zamiaru. Kapłan zastrzelił pierwszego oficera straży i bronił swego namiotu z bronią w ręku. Natomiast jednakże został zaraz obsadzony. Następnie kapłan w czasie walki, w której zginął jego sługa Timur, znikł w wejściu do namiotu. Tak się rzecz miała, wielki wezyrze! Niepodobna zatem, żeby namiot opuścił!
— Dziękuję ci za tę wiadomość, pani, i powziąłem już postanowienie, które nas musi doprowadzić do celu! —