Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/543

Ta strona została przepisana.
545
JAN III SOBIESKI.

sad dalej, — przeszkadzacie mi zabić te go, który mnie nazwał niewolnikiem! Więc dobrze! Nie przeżyję tej hańby, lecz sam sobie życie odbiorę!
Zwrócił sztylet przeciw swej piersi, lecz żołnierze pachwycili go za ręce i nie dopuścili do samobójstwa.
Dał się słyszeć rozkaz baszy, dowodzącego wartą, aby trzech więźniów wprowadzono do klatki tygrysa.
Tymczasem wielki wezyr z orszakiem przyszedł już na widowisko. Jagiellona i kanclerz Pac byli zaproszeni także. Mustafa zajął miejsce na sofie, gdy wszyscy inni obecni stać musieli.
Niełatwo było Jagiellonie znieść to upokorzenie, poddała mu się jednak, była bowiem zmuszoną decydować się na wszystko, aby nie stracić sprzymierzeńca w walce z Sobieskim. Pocieszała się myślą, że wkrótce jej ofiary będą wynagrodzone. Gdy Sobieski zostanie pobity przez Turków i będzie wziętym do niewoli albo polegnie, naówczas ona i kanclerz Pac będą mogli pod nowym królem powrócić do zaszczytów i wpływu.
Dokoła czworokątnej klatki, w któ rej ze wszystkich stron widzieć było można co się działo, pozostawiono znaczną przestrzeń próżną.
Obecność wielu ludzi zdawała się jeszcze bardziej drażnić tygrysa. Świad czył o tem ryk jego stłumiony i niepokój.
Wielki wezyr patrzył z upodobaniem na ulubione, piękne zwierzę, czekające niecierpliwie na swe ofiary.
Niezadługo na chodniku drewnianym ukazali się żołnierze, prowadzący w pośród siebie trzech więźniów.
Widok tych trzech ludzi nagich, opasanych tylko skórami koło bioder i trzymających w ręku sztylety, w miejscu, w którem słychać było stłumiony, straszny ryk tygrysa, czynił przejmujące wrażenie.
Wielki wezyr spojrzał na nich z zimnym spokojem i zadowoleniem.
Najprzód szedł kapłan. Zimną determinacyę czytać było można w jego rysach. Coś złowrogiego było we wzroku Allaraby, gdy spojrzał na tygrysa, a następnie na widzów.
Za nim postępował Soliman basza, na końcu Assad basza.
Wielki wezyr skinął na dowodzącego wartą oficera.
Straszne widowisko miało się zacząć.
Wszyscy ze stłumionym oddechem patrzyli na trzech zapaśników i na tygrysa, który podniósł się nagle i wydał straszny, ogłuszający ryk. Oczy jego czerwone jak płomienie zwróciły się na trzech skazanych.
Była to okropna chwila.
Soliman basza cofnął się przerażony.
Kapłan przeciwnie spojrzał z niezachwianym, zimnym spokojem na wściekłe zwierzę, które szarpało żelaznemi sztabami i zgrzytało zębami z głodu.
Dozorca przystąpił do klatki i odpędził tygrysa. Był on posłuszny, bo jeszcze nie ujrzał i nie zakosztował krwi.
Otworzono małe drzwiczki znajdujące się w kracie.
Chwila stanowczo, straszna nadeszła.
Allaraba pochylił się i wszedł pierwszy do klatki. Za nim żołnierze wepchnęli Assada i Solimana i szybko zasunęli drzwiczki.
Allaraba stał pochylony, trzymając błyszczący sztylet w prawej ręce, nieruchomy. Wlepił on przenikające spojrzenie w oczy tygrysa, który przed