wypili obaj na szczęście spotkania i dobro sprawy krajowej.
— A teraz opowiadaj, mój bracie, — rzekł Marek, zapaliwszy łuczywo, które ponuro oświetlało wnętrze namiotu, opowiadaj, czy znalazłeś mordercę naszego nieszczęśliwego ojca! Ja go napróżno szukałem. Jedyną rezczą, której dojść mogłem, jest pewność, że ojciec nasz padł ofiarą zawiści i ambicyi któregoś z wojewodów.
— Obawiam się, czy uda nam się kiedy rozwikłać tę tajemnicę, — odpowiedział Jan Sobieski poważnie, — w drodze Sassa doścignęła mnie i gdym bawił gościem w zamku wojewody Michała Wassalskiego, chciała przeciwko niemu zwrócić moje podejrzenia.
— Sassa udała się za tobą, mój bracie?
— Wbrew mojej woli! Pragnąc jej znaleźć nowe, odpowiednie miejsce, dałem ją żonie wojewody. To może było powodem, że Sassa powzięła takie podejrzenie i wyjawiła je przedemną.
— A więc została w zamku Wassalskiego?
— Od tego czasu nie widziałem jej więcej.
Jan Sobieski opowiedział swemu bratu wszystko co go spotkało w zamku, a co nam jest już wiadomem. Podróż jego do obozu odbyła się bez przeszkody.
— Nie odstępuj jednak od zamiaru szukania mordercy, — zakończył opowiadanie, — jestem pewny, że i później znajdziemy do tego sposobność. W drodze moje poszukiwania były bezskuteczne, nie udało mi się rozwikłać tajemnicy i wynaleźć winnego.
Dwaj bracia do późnej nocy siedzieli rozmawiając. Opowiadali sobie wszystko, co zaszło i układali plany na przyszłość.
Nazajutrz rano Jan zameldował się dowódzcy oddziału i został przez niego przyjęty z radością. Przyłączono go do chorągwi jednej, do której brat jego należał, tak że w razie, gdyby przyszło do walki, dwaj bracia walczyliby obok siebie.
Prawdopodobieństwo rozpoczęcia kroków nieprzyjacielskich w ostatnich dniach powiększyło się znacznie.
Małe oddziały przednich straży w blizkości brzegów rzeki uderzyły na siebie i przyszło między niemi do krwawej potyczki, która jednak na razie nie miała ważniejszych skutków.
Umysły obu stron były jednakże wzburzone i za ladajakim powodem, mogło przyjść do walnej bitwy.
W obozie polskim przedsięwzięto wszelkie środki ostrożności. Rozstawiono przednie straże i polecono im baczną uwagę zwracać na nieprzyjaciela. Wynajęto pomiędzy mieszkańcami znaczną liczbę szpiegów, którzy donosili o wszystkiem, co się działo po stronie szwedzkiej.
Pewnego wieczoru w kilka dni po przybyciu Jana Sobieskiego do obozu, gdy dwaj bracia siedzieli razem uchyliło się płótno namiotu i wszedł Michał Wassalski.
Jan i Marek powstali na powitanie wojewody.
— A więc zastaję was tutaj, — rzekł wojewoda, — spodziewałem się tego, gdyż wszyscy waleczni zbierają się teraz w obozie. I ja tu przed godziną przybyłem.
— Witaj nam szlachetny wojewodo! — powitał Jan ponurego Wassalskiego, którego Marek pozdrowił także pokłonem, — cieszymy się waszem przybyciem! Nie długo daliście czekać na siebie.
Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/55
Ta strona została przepisana.
57
JAN III SOBIESKI.