Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/567

Ta strona została przepisana.
569
JAN III SOBIESKI.

Kara Mustafa miał zamiar doznaną klęskę powetować, chociaż w części mniejszem zwycięstwem, aby pozyskać napowrót swoich żołnierzy. Wysunął zatem naprzód mały oddział wojska, a główne siły ukrył za poblizkim pagórkiem.
Zaledwie polscy jeźdźcy pod dowództwem Sobieskiego uderzyli na oddział turecki, gdy nagle na pagórku ukazały się wojsak tureckie i z straszną siłą rzuciły się na Polaków.
Dzielny król jednakże nie utracił przytomności umysłu.
Ustawił stosunkowo nieliczne swoje wojsko w szyku bojowym, o ile to było można uczynić w pośpiechu, kilkoma słowy dodał mu odwagi, wysłał do księcia Lotaryngskiego posłańców, aby przybył na pomoc, i nie dał się skłonić, pomimo próśb i przedstawień księcia Jabłonowskiego do odwrotu, uważając to za hańbę.
Turcy ze zwykłą gwałtownością natarli na prawe skrzydło, nu którem stał Jabłonowski z małym oddziałem. Oddział ten wytrzymał dwa ataki nieprzyjaciela, lecz w trzecim ataku został wyparty z pozycyi i złamały się jego szyki.
Król nadjechał, kilkoma słowy wezwał cofających się, aby szli za nim, przywrócił porządek i posuwał się skutecznie naprzód, ale tymczasem straszna przewaga Turków złamała drugie skrzydło i z trudnością Jan Sobieski ocalił i zuchwale odważne swe wojsko od zupełnej zagłady.
Niestety książę Lotaryngski z pozostałem wojskiem przybył na pomoc zapóźno, ale zaraz nazajutrz nastąpiło połączenie wszystkich wojsk sprzymierzonych. Król stanął na czele lewego skrzydła, prawe, opierające się o Dunaj, stanowiła piechota pod dowództwem hrabiego Stahremberga i księcia Croy.
Turcy ruszyli naprzód i zaatakowali najprzód skrzydło Sobieskiego. Wszczęła się uporczywa walka, w której Polacy przy pomocy Duenewalda, atakującego nieprzyjaciela, z boku pokonali Turków.
Krótszą i łatwiejszą była bitwa na prawem skrzydle, ponieważ Turcy nie mogli wytrzymać regularnego ognia niemieckich muszkieterów i wkrótce zaczęli uciekać.
Most prowadzący do Pięciokościołów załamał się pod ciężarem uciekających.
Nastąpił straszny, dziki zamęt. Wielu wpadało do wody i ginęło nędznie, niewielu wyratowano, ponieważ okrucieństwo Turków wymagało odwetu i rzadko pardon im dawano. Z 26.000 Turków miało zginąć 15.000 i pięciu baszów, a oprócz tego znaczna część znalazła śmierć w Dunaju.
Następnie wyruszono na Pięciokościoły. Miasto to już za czasów sułtana Solimana w r. 1543 było zabrane przez Turków, w r. 1595 na czas krótki oswobodzone przez Mannsfelda, za Mahometa III w r. 1606 zostało znów przez Turków wydarte chrześcijanom. Stało tam 5000 Turków, a fortyfikacye były dość silne.
Wojska chrześcijańskie nieco powyżej miasta rzuciły most i przeszły rzekę, poczem rozpoczęto oblężenie, alg po upływie dni kilku Turcy się poddali.
Pozwolono im wyjść, ale musieli pozostawić pakunki i armaty.
Kara Mustafa ze eszczątkami swego wojska oddalał się bezpiecznie, aż nareszcie w obronnych murach warowni belgradzkiej znalazł przytułek.