Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/583

Ta strona została przepisana.
585
JAN III SOBIESKI.

Drzwi jego były otwarte, a przed niemi stała podwójna warta, jak zwykle przed kwaterą królewską, czy to dla tego, że jej nie ściągnięto jeszcze, czy też, że król kazał ją pozostawić.
Dwaj żołnierze stali na boku, oparci o mur, i rozmawiali ze sobą pocichu.
Gdy rotmistrz się zbliżył i poznali jego mundur, nie zatrzymywali go. Sądzili, że ma prawo być w tem miejscu i wejść do domu.
Kanclerz szedł zresztą tak śmiało i pewnie, że żołnierze musieli przypuścić, iż miał polecenie udania się tam.
Mniemany rotmistrz przeszedł koło nich i wszedł do domu, w którym było ciemno. Sądził, że król udał się już na spoczynek, a wiedział, że zwykł był sypiać zawsze sam, bez służącego, albo adjutanta w blizkości.
Kanclerz Pac ujrzał się u swego celu.
Przeczekał kilka chwil, nasłuchując, czy go nie dojdzie jaki szmer, następnie przystąpił do drzwi, prowadzących do dwóch pokoi, które przedtem zajmował król, a w których od godziny mieszkała księżna Sassa.
Pocichu bez najmniejszego szmeru otworzył drzwi.
Sassa leżała w głębokim śnie pogrążona w drugim pokoju, którego drzwi pozostawiła otworem.
Tajemnicza jakaś potęga, jakieś cudowne przeczucie sprowadziło ją tutaj. Zdawało jej się, że król jest w niebezpieczeństwie, że powinna śpieszyć, ażeby się poświęcić za niego.
Nie znała ona, ani przewidywała rodzaju tego niebezpieczeństwa, lecz poszła za instynktownym popędem, a teraz spoczywała bez żadnej obawy.
Była szczęśliwą, bo widziała ubóstwianego bohatera zwycięzcą, wybawcą Wiednia.
We śnie była przy nim, słyszała jego głos, patrzyła w jego oczy i cicho szeptała życzenie, aby w tem upojeniu przenieść się mogła do wieczności.
Pierwszy pokój, do którego wszedł kanclerz Pac, był słabo oświetlony przez brzask, przedzierający się oknem, który jednak zaledwie pozwalał dostrzedz znajdujące się z pokoju przedmioty.
Przy tym brzasku Pac dostrzegł drzwi, prowadzące do sypialni.
Ujął rękojeść sztyletu i wydobył go. Mógł nagle spotkać jaką przeszkodę, chciał być gotów, ażeby ją usunąć.
Słychać było tylko regularny oddech osoby śpiącej w przyległym pokoju.
Postąpił pocichu naprzód, trzymając w ręku sztylet.
Brzask w pokoju sąsiednim pozwalał mu dostrzedz łóżko, lecz nie dawał rozpoznać dokładnie śpiącej osoby.
Przestąpił próg. Nikt mu nie bronił wejścia.
W głębi stało łóżko. Regularny oddech dochodził do niego. Nie mógł wątpić, że król śpi.
Z dziką, niepohamowaną nienawiścią i żądzą krwi kanclerz, wstrząsnął sztyletem i pocichu zbliżył się do łóżka.
Przeczucie nie zawiodło Sassy. Król był rzeczywiście w strasznem niebezpieczeństwie.
Księżna śpiąca pogrążona była w marzeniach, które ją przenosiły w daleką przeszłość, w owe czasy, kiedy była jeszcze ślepą niewolnicą Jana Sobiego, za którego już wówczas umrzeć była gotową, i który ją nazywał swoją kochaną Sassą.
Śpiewała mu swoją piosnkę ojczystą, o skowronku, taką smutną i tęskną, a jednakże tak piękną, gdy była wykonana jej głosem.