Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/603

Ta strona została przepisana.
605
JAN III SOBIESKI.

Król dał znowu znak Wychowskiemu.
Kapitan wprowadził opiekuna czerwonego Sarafana.
— Słuchajcie mnie, panowie, — mó wił król, — wszystkie inne zbrodnie, wszystko co Jagiellona Wassalska prze ciwko mnie przedsiębrała niech jej będzie darowane, ale to, co uczyniła swemu synowi, wymaga pomsty i kary! Oto stoi przed wami nieszczęśliwy syn wyrodnej matki! Ukryła go, gdy był dzieckiem, trzymała go o chlebie i wodzie w piwnicy, na łańcuchu. Czuwanie nad nim powierzyła pewnemu staremu Wołochowi. W ciemnem podziemiu biedne dziecko w towarzystwie szczurów spędziło młodość. Brak opieki i brak powietrza trawił jego życie w zarodku, aż wreszcie stary sługa nie mógł znieść widoku jego cierpień. Wyprowadził nieszczęśliwie, śmiertelnie chore dziecko z pałacu na wieś i oddał je pewnemu wieśniakowi, pod opiekę. Wieśniak Borowski zajął się blizkim śmierci dzie ckiem, a stary Wołoch zaniósł do piwnicy martwe zwłoki innego chłopca. Borowski i jego żona trzymali dziecko u siebie. Sefan materyalnie wyzdrowiał, ale umysł jego skutkiem przebytych cierpień utracił jasność i siłę. Nieszczęśliwy Sefan uciekł od swoich opiekunów i błąkał się bez celu po świecie. Nazywano go czerwonym Sarafanem i widmem wojny, ponieważ ukazywał się tu i owdzie pomiędzy wojskiem. A teraz widzicie go przed sobą, panowie! Macie przed sobą dzieło tej nieludzkiej matki, macie czerwonego Sarafana, gotowego rzucić się na nią, ponieważ przy wykł widzieć w niej nie matkę, ale swojego szatana. Wydajcież wyrok sędziowie! Godzina sądu nadeszła nareszcie! Oto jest winowajczyni! U Boga i u ludzi nie ma dla niej przebaczenia!
Król zamilkł. Zakończył swoje stra szne oskarżenie.
Jagiellona stała nieruchoma. Rysy jej były jak z marmuru wykute. Nie wyrzekła ani słowa na swą obronę.
Książę prymas wstał poważnie i ponuro.
— Jagiellono Wassalska, czy uznajesz się winną? — zapytał donośnym głosem.
Nie było słowa odpowiedzi.
— Odprowadzić oskarżoną do więzienia, — rozkazał prymas, — wyrok będzie jej ogłoszony!
Oficer straży opuścił z Jagielloną salę. Wychowski, czerwony Sarafan i Borowski wyszli także.
— Słyszeliście wszystko, — rzekł król, — znacie jej winę, panowie. Wydajmy wyrok wobec Boga i ludzi, nie uważając na osobę.
— Panie Czarnowski, proszę zbierać głosy, — rzekł prymas poważnie.
Czarnowski wstał, wziął stojącą na boku urnę zawierającą czarne i białe gałki i podał je każdemu z sędziów.
Następnie Czarnowski nakrył czar nem suknem próżną urnę i zaczął obchodzić wszystkich, żądając, aby wrzucili po jednej gałce.
Obszedłszy wszystkich, wrzucił swoją gałkę, a następnie wszystkie na stół wysypał.
Wszystkie gałki były czarne.
— Wyrok zapadł jednomyślnie, — rzekł prymas, — Jagiellona Wassalska ma ponieść śmierć z ręki kata, jeżeli jej nie pozwolimy odebrać sobie życie.
— Z przeproszeniem księcia prymasa, — zauważył Czarnowski, — po jednomyślnym wyroku, ulga ta miejsca mieć nie może!
— Więc pozostawmy jej wybór rodzaju śmierci, — rzekł książę prymas.