Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/608

Ta strona została przepisana.
610
JAN III SOBIESKI.

Znajdował się poza niemi niewielki pokój.
W pokoju tym było dosyć wygodne łóżko, stół i kilka innych sprzętów, potrzebnych niezbędnie do użytku więźnia.
W pokoju tym trzymano przed laty jakiegoś księcia, który podobnież dopuścił się ciężkiej winy.
W tym pokoju umieszczono kanclerza, a burgrabiemu polecono, aby o żywieniu go pamiętał.
Wychowski postawił jeszcze straż na dole, a następnie wrócił do zamku.

149.
Śmierć Jagiellony.

Dziwnem to było, że Marya Kazimiera chociaż wiedziała o wszystkiem, co uczyniła Jagiellona Wassalska, czuła jednak dla niej pewną sympatyę.
Ów tajemniczy wpływ, który ta demoniczna istota wywierała na wszystkich, oddziałał i na królową tak, że wstawiła się za nią.
Sobieski jednak, jakkolwiek zawsze powolny dla swej małżonki, tym razem nie usłuchał jej prośby.
— Źle czynisz, Maryo, że się wstawiasz za tą kobietą, — rzekł, — nie warta ona tego, — znasz jej winy.
— Znam je, mój małżonku, a jednak mam dla niej współczucie. Nie bądź surowym, pomyśl, że to kobieta, która uległa obłędowi i pokusom.
— Na pokusy nie była wystawioną, lecz owszem innych na nie wystawiała, — odparł król, — z takich istot, zdolnych do wszelkich zbrodni, niegodnych ludzkiego imienia, należy świat oczyścić!
Marya Kazimiera zamilkła. Musiała przyznać, że król miał słuszność.
— I jakiż wyrok zapadł? — zapytała po chwili.
— Wyrok sprawiedliwy, — odrzekł król.
— A brzmienie jego?
— Śmierć z ręki kata.
Marya Kazimiera zakryła twarz rękami.
— To straszne! — szepnęła.
Król nie chcąc się dać zmiękczyć, wyszedł.
Królowa stała wzruszona. Ocalić skazanej nie mogła, ale czuła dla niej tyle współczucia, że postanowiła nagle pójść do niej i przynajmniej pocieszyć ją.
Nie mogła jednak uczynić tego jawnie, musiała czekać wieczoru.
W towarzystwie jednej z dam dworskich wieczorem, boczną furktą, królowa opuściła zamek i udała się do pałacu skazanej.
Dama dworska oznajmiła dowódcy straży, że królowa chce widzieć skazaną i prosiła go o żołnierza ze światłem.
Życzeniu królowej stało się zadość.
W pokoju wojewodziny paliło się kilka świec.
Gdy królowa weszła i odsłoniła twarz uśmiech tryumfu przebiegł twarz skazanej.
Marya Kazimiera przychodziła do niej.
— Wojewodzino, jakże cię to zastaję? — rzekła królowa z wzruszeniem.
— Jak pokonaną, zwyciężoną, najjaśniejsza pani, — odpowiedziała dumnie Jagiellona, — silniejszy zwycięża, słabszy ginie, to jest tajemnica życia! Gdybym ja zwyciężyła, może Jan Sobieski byłby tutaj, on zwyciężył, więc jam w więzieniu.