Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/63

Ta strona została przepisana.
65
JAN III SOBIESKI.

sząc szpicrutę, aby ukarać gajowego, który klęczał przy jego koniu, — pominąłeś tego, którego ci wskazałem, a na to miejsce strzeliłeś cło tej niewolnicy, nędzny łotrze!
— To niepodobna, najdostojniejszy panie! czary wtem jakieś być musiały! — zawołał Szymon w śmiertelnej trwodze, — duch nieczysty wmieszał się w tę sprawę!
— Niewolnica powie mi prawdę, a wówczas biada tobie! — zagroził Wassalski, — podnieś ją na ramiona, bo widzę, że nie może się ruszać! Idź za mną. Zaniesiesz ją do zamku!
Szymon poskoczył żywo i niezgrabnie uniósł leżącą na ziemi Sassę, której głowa, ręce i nogi bezwładnie zwieszały się ku ziemi, gdy ją niósł za wojewodą.
W rysach Wassalskiego znać było żywy gniew. Ten, którego zgubę przysiągł, wymknął mu się wyraźnie i znowu niewolnica stanęła przy nim jak anioł opiekuńczy, ażeby go ocalić. Nienawiść wojewody miała za przedmiot także Sassę, która przedostatniej nocy chodziła po zamku, jak gdyby śledząc co się dzieje i która mu następnie uciekła.
Teraz przynajmniej był w jego mocy anioł opiekuńczy Jana Sobieskiego i nie mógł mu się ukazać w chwili niebezpieczeństwa, nawet gdyby się wyleczył z rany która była tak bolesną, że pozbawiała go przytomności.
— Naprzód! — zawołał wojewoda na gajowego, wstrząsając szpicrutą nad jego głową.
Szymon niosąc na rękach ślepą nie wolnicę, postępował przed koniem.
Michał Wassalski przejechał znaczną część drogi, nie znalazł jednak nigdzie poległego Jana Sobieskiego. Przekonał się zatem, że gajowy nie wykonał rozkazu, który mu był dany. Szpicruta spadła na głowę i na plecy Szymona.
— Nędzny psie! — zgrzytnął zębami wojewoda, — czy po to darowałem ci muszkiet, żebyś napadał bezbronną dziewczynę?... Widocznie wódka zawróciła ci w głowie.
Szymon szedł pochylony nic nie od powiadając. Przywykł on do złego traktowania i nie wiele na nie zwracał uwagi.
Tak przybył do zamku, popędzany przez jadącego konno wojewodę i tu złożył swój ciężar.
Jagiellona stała w oknie i widziała ten szczególny transport.
Szymon złożywszy w zamku Sassę, skorzystał z dogodnej chwili i oddalił się.
— Przynoszę ci twego napół nieżywego skowronka, — zawołał Michał Wassalski, — od dnia dzisiejszego zamknij go w lepszej klatce, bo ci znowu ucieknie! Gajowy Szymon go złapał.
Jagiellona spojrzała nienawistnie na biedną, nieruchomo leżącą Sassę.
— Uciekła, zbiegła! Poszła za swoim dawnym panem! — rzekła wojewodzina.
— A jan Sobieski uszedł cało! — dodał pocichu Michał Wassalski.
— Ciężko odpokutuje zuchwała niewolnica za to, że się poważyła uciekać, odpowiedziała Jagiellona.
Sassa przyszła do siebie. Podniosła się. Zadrżała poznawszy głosy rozmawiających. Załamała ręce.
— Oh! dlaczegóż jeszcze żyję?... — szepnęła.
Ślepa niewolnica przedstawiała budzący wzruszenia widok. Ale wojewo-