Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/65

Ta strona została przepisana.
67
JAN III SOBIESKI.

tylko służąca przychodziła raz na dzień ażeby się przekonać, czy jeszcze żyła i przynieść jej chleba i wody.
Powoli jednak przychodziła do siebie Sassa i rany jej zaczynały się goić. Zaledwie jednak zaczęła uczuwać powrót do sił, nasuwała jej się zaraz myśl rozpaczliwa, myśl ucieczki z więzienia. Potrzebowała uciec, musiała śpieszyć za młodym rycerzem, do którego należało jej serce!
W izdebce wieżowej, która stanowiła więzienie, ’ znajdował się czworokątny otwór okienny, służący do wprowadzania światła i powietrza.
Sassa zbliżyła się do tego otworu i zaczęła słuchać.
Pod otworem była sztraszliwa głębia, nie mogła jej widzieć, domyślała się tego jednak po szmerach, które dochodziły aż do niej.
Każdy człowiek, chociażby był skazanym na walkę z okropnemi cierpieniami, był szczęśliwszym w porównaniu z tą biedną, ślepą, niewolnicą, która nigdy nie widziała ani światła słońca, ani przystrojonej kwiatami zie mi, ani twarzy człowieka. Będąc pozbawioną wzroku czyliż nie była zewsząd otoczoną niebezpieczeństwami? Co dla innych byłoby łatwem, ponieważ posiadali wzrok, dla niej było najzuchwalszem zadaniem.
— Uciec stąd, uciec! — mówiła sobie w duchu.
Rany zgoiły się, powzięła zatem postanowienie ucieczki, ażeby się uwolnić z niewoli zamkowej.
Była jednakże ślepą, a trudności, które się przedstawiały do zwalczenia, dla niej były podwójnie straszne.
Biedna Sassa myślała jednak o Janie Sobieskim a ta myśl dodawała jej odwagi i ufności ta myśl była bodźcem potężnym do wykonania powziętego zamiaru. Była ona wprawdzie pozbawioną wzroku od urodzenia, ale za to natura bardzo bogato uposażyła inne jej zmysły. Zmysły te nie mogły wprawdzie zastąpić tego, którego była pozbawioną, były jednak potężną pomocą i podporą dla ślepej niewolnicy, która nadto pod względem umysłowego rozwoju stała wyżej od innych dziewcząt równego jej wieku i stanu. Miłość otworzyła umysł łagodnej i miłej Sassy. Miłość gotowa do poświęceń, bezinteresowna, dopomagała jej znosić wszystkie cierpienia i boleści! Musiała uciec nie dlatego, ażeby ujść od swych dręczycieli, którzy nietylko jej nienawidzili, lecz także i jej ukochanego, ale musiała uciec dla tego, aby go odnaleźć, aby mu powiedzieć, co się stało i ostatecznie przekonać go o tem, że się powinien strzedz Michała Wassalskiego i okrutnej Jagiellony! Dotychczas wątpił on jeszcze o tem, teraz miała ona w ręku dowody, mogące go przekonać, mogła mu pokazać ranę którą kula Szymona zadała jej owej burzliwej nocy, kiedy spieszyła go przestrzedz.
Jednego z następnych dni Sassa przystąpiła do wykonania swego niebezpiecznego planu. Tutaj w klatce, w celi wieżowej, zginęłaby nędznie, tęsknota strawiłaby ją powoli. Kochała ona swobodę jak ptak bujający po przestworzu. Musiała uciec! Niebezpie czeństwa jej nie odstraszały.
Słoma, na której leżała pokrytą była grubem płótnem, a oprócz tego dano jej kołdrę z grubej tkaniny.
Miała właśnie zamiar wyjąć słomę z siennika i z grubej tkaniny, podarłszy ją na pasy ukręcić linę, gdy dał się słyszeć za drzwiami odgłos kroków i rozmowy