Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/71

Ta strona została przepisana.
73
JAN III SOBIESKI.

— Co to jest? — zawołał głośno, — szary skowronek z narażeniem życia uciekł z klatki.
Sassa słyszała ten głos i drgnęła... poznała wojewodę.
— Niewierna sługo! — zawołał, — pocoś tu przyszła do obozu! Precz stąd! Wracaj do zamku swojej pani, albo nie ujdziesz zasłużonej kary!
Sassa wyprostowała się odważnie.
— Mam tutaj spełnić obowiązek i nikt mnie od tego nie wstrzyma, — odpowiedziała.
— Śmiesz mi się opierać, niewolnico? — zawołał wojewoda, — schwytać ją.
Żołnierze chcieli się rzucić na ślepą niewolnicę i schwycić ją, gdy nagle ukazała się wpośród nich wysoka, piękna postać Jana Sobieskiego, który spostrzegłszy i poznawszy Sassę, stanął przy niej.
— Niech się nikt nie waży podnosić ręki na tę biedną, bezbronną, niewidomą dziewczynę, — zawołał Jan Sobieski donośnym głosem, — gdyż przysięgam, że każdego, który jej krzywdę zrobi, trupem położę!
Twarz Sassy rozpromieniła się, gdyż biedna niewolnica usłyszała ten głos tak dobrze sobie znajomy. W mgnieniu oka stała się inną. Boleść i smutek znikły jej z czoła, a blada twarz przybrała wyraz radośny.
— Proszę! — zawołał Michał Wassalski, syn wojewody staje się rycerzem niewolnicy i to niewolnicy, która już do niego nie należy.
Krew zawrzała w żyłach Jana Sobieskiego.
— Sassa nie jest niewolnicą, panie Wassalski! — odpowiedział donośnym głosem, — niesłusznie postąpiłem, gdym ją darował! Sassa jest wolną! Skoro jej się niepodoba w zamku u waszej dostojnej małżonki, to żałuję, że rozporządziłem jej wolnością, do czego nie miałem prawa!
— Powiedzcie raczej, że to wam sprawia przyjemność, iż wabicie do siebie tę dziewczynę! — rzekł Wassalski.
— Daleko jest ta myśl odemnie! Mysłałem Sassę do dóbr mego ojca! Nie wabiłem jej do siebie! Byłoby to niegodnem z mojej strony, gdybym nadużywał wiernego przywiązania tej biednej niewidomej dziewczyny! Nie, panie Wassalski, niesłusznem jest to podejrzenie! Skoro jednak Sassa nie chce pozostać u waszej małżonki, to ja jej zmuszać do tego nie będę!
— Szczególne macie pojęcie o służbie i o własności! — zawołał wojewoda obraźliwie i szyderczo.
— Nie przemawialibyście w ten sposób, gdybyście wiedzieli, jak przywiązaną była ta dziewczyna do mego ojca i do całej naszej rodziny, — odpowiedział Jan Sobieski, — wychowała się ona w zamku mojego ojca i ojciec mój obdarzył ją wolnością. Jakżebyście, panie Wassalski nazwali tego, któryby przełamał pod tym względem wolę swego rodzica? Nie, nie, słowo mego ojca jest dla mnie świętem!
— No, to niechże sobie dziewczyna idzie, gdzie jej się podoba! — rzekł Michał Wassalski gniewnie i odwrócił się z pogardą.
Sassa przystąpiła do Jana Sobieskiego.
— Szlachetny panie! — rzekła łagodnym. proszącym głosem.
— Źle uczyniłaś Sasso, — zwrócił się Jan Sobieski do ślepej niewolnicy, — dlaczegóż nie pozostałaś w zamku wojewody?