Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/73

Ta strona została przepisana.
75
JAN III SOBIESKI.

który przejeżdżałeś owej burzliwej nocy.
— A więc znów oskarżenie przeciw wojewodzie? — zapytał Sobieski.
— Dotychczas nie wierzyłeś mym słowom panie! dotychczas wątpiłeś o ich prawdzie, — mówiła Sassa dalej, — ale nie powątpiewaj dłużej! Twój szlachetny ojciec padł z ręki Michała Wassalskiego! Na twoje życie czyhano! Sły szałam słowa Szymona i gdym pobiegła do lasu, aby cię przestrzedz, poniosłam ranę, która tobie miała być zadaną!
— Biedne dziewczę!
— Nie sądź, żebym się na to uskarżała, panie, przeciwnie, byłam szczęśliwą, że cię mogłam ocalić! Nie powątpiewaj jednak dłużej o nieprzejednanej nienawiści Michała Wassalskiego! A czyż brat twój Marek nie zginął także, gdy wojewoda znajdował się niedaleko od was obydwóch?
— Tak, na zbawienie dziewczyno, masz słuszność! — zawołał Jan Sobieski nagle, a twarz jego zachmurzyła się, — Wassalski był za nami, a rana, od której brat mój zginął, zadaną była z tyłu.
— Strzeże się go, panie! Ty jesteś ostatni! Dwie ofiary już padły! Nie dopuść do trzeciej!
— Czyż to podobna!... Tak, tak!... Precz z powątpiewaniem!... Jeżeli Michał Wassalski jest mordercą mojego ojca i mego brata, to krwią swoją przypłaci krew, którą przelał.
— Niebu niech będą dzięki, że nareszcie wysłuchałeś głosu mojego, panie! — rzekła niewolnica przejęta wdzięcznością, składając ręce.
— Bądź bez obawy, Sasso, jestem przestrzeżony! Wkrótce nadejdzie chwila, w której stanę przed Wassalskim i zażądam od niego usprawiedliwienia! Ty, dobre dziewczę, nie spoczęłaś, dopókiś mnie nie przekonała! Była to nowa usługa, nowy dowód twej wierności i przywiązania!
Sobieski przyciągnął do siebie ślepą niewolnicę i pocałował ją w czoło. Uczucie niedającej się wypowiedzieć błogości przejęło biedną Sassę.
— Panie... co czynisz?... — szepnęła wzruszona.
— Dziękuję ci za twoją wierność, kochane dziewczę, dziękuję ci, żeś mnie przestrzegła! Przyjdzie teraz do porachunku pomiędzy mną a Michałem Wassalskim!
— A zatem mogę odejść, panie! — rzekła Sassa.
— Tak, Sasso, opuść obóz! Czy masz pieniądze, żebyś w drodze nie doznawała niedostatku? Weź to! Podał ślepej niewolnicy skórzany woreczek z pieniądzmi.
— Nie potrzebuję pieniędzy, panie — odpowiedziała Sassa, — nie brakuje mi nic!
— Więc zachowaj te pieniądze w nagrodę za twoją wierność! — rzekł Sobieski.
Ślepa niewolnica przez chwilę w milczeniu trzymała w ręku woreczek z pieniądzmi.
— W nagrodę, panie? — rzekła cichym pełnym bólu głosem, — ja nie myślałam o nagrodzie!
— Wierzę ci, ale życzę sobie, żebyś wzięła pieniądze, — odpowiedział Sobieski.
— Skoro rozkazujesz, panie, niech tak będzie! — odpowiedziała zcicha dziewczyna.
Wola Jana Sobieskiego była dla niej świętą.
Opuściła obóz, ale przejęta była niepokojem, jak gdyby nie powinna by