Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/74

Ta strona została przepisana.
76
JAN III SOBIESKI.

ła oddalać się, jak gdyby nowe nieszczęście groziło.

15.
Szatan kobieta.

Znaczniejszy oddział wojska pod dowództwem wojewody Michała Wassalskiego opuścił następnej nocy obóz, udając się w kierunku rzeki.
Potrzeba było zrekognoskować tę część kraju i zebrać kilka pomniejszych znajdujących się tam oddziałów. Po dopełnieniu tego oddział Wassalskiego wzmocniony miał powrócić do obozu.
Jednego z następnych dni wieczorem Wassalski przybył do starego drewnianego budynku znajdującego się nad brzegiem rzeki, w którym zazwyczaj przebywali rybacy, ale który w tej chwili był niezajęty.
Postanowił przenocować w tym budynku, żołnierzom zaś polecił urządzić sobie dookoła legowisko i zapalić ognie.
W pustej budowli paliło się łuczywo, rzucając skąpe światło dookoła.
Zaledwie wojewoda zjadł przekąskę, którą mu przyniósł służący, gdy dał się słyszeć gwar rozmowy i brzęk pałasza.
W tej chwili otworzyły się drzwi.
Wassalski spojrzał na wchodzącego.
Przy blasku pochodni ukazała się wysoka, smagła postać Jana Sobieskiego. Twarz jego była blada, gniew i straszliwe oburzenie wypiętnowane by ły na niej. Ponury wzrok jego wzrócił się na Wassalskiego. Sobieski wyjechał za nim i doścignął go nareszcie. Wszedł.
— Michale Wassalski! — rzekł donośnym głosem, — szukam cię! Wojewoda przybrał dumną postawę... przeczuwał, czego chce Sobieski.
— Czego chcesz odemnie, Janie Sobieski, — zapytał. — Mam ci zadać pytanie, wojewodo!
— I aby zadać mi pytanie, przybyłeś tutaj? — zawołał Michał Wassalski szyderczo, — nie możnaż było zaczekać, aż powrócę do obozu?
— Nie! tak długo nie mogłem i nie chciałem czekać, bo moje pytanie jest ważne!
— Więc zadawaj je prędko! już późno!
— Przychodzę z tobą zrobić porachunek, Michale Wassalski!
— Jakim to tonem przemawiasz do mnie? — zawołał drgnąwszy wojewoda, — na wszystkich świętych, nie waż się przemawiać w ten sposób!
Jan Sobieski przystąpił do drzwi i otworzył je.
— Zbliżcie się, szlachetni przyjaciele i towarzysze broni, — rzekł, — będziecie świadkami tego spotkania!
Wassalski spojrzał w stronę drzwi.
Dwaj rycerze weszli do budynku. Byli to wojewodowie Wiśniowiecki i Grochowski.
— Co znaczy ta scena? — zapytał Wassalski.
— Dowiesz się zaraz, Michale Was salski! dwaj szlachetni wojewodowie zgodzili się wysłuchać, o co cię oskarżam i być świadkami tego spotkania, które między nami rozstrzygnie.
— Na zbawienie moje, co ty sobie myślisz młody zuchwalcze? — zawołał Wassalski doprowadzony do wściekłości, porywając szpadę.