Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/90

Ta strona została przepisana.
96
JAN III SOBIESKI.

— Wiem teraz że mnie kochasz! Wiem, że wiecznie będziesz moją, chociaż los przeciwny szranki między nami położył, Maryo, — rzekł Jan Sobieski, — ciebie tylko kocham, twoim pozostanę wiecznie! przysięgam ci to podczas tej nocy letniej! Wolę zginąć, niż wyrzec się ciebie, aniele!
Sassa drgnęła.
W tej chwili do uszu ślepej niewolnicy doszedł odgłos oddalonych, cichych kroków ludzkich.
Bystry słuch, którym Sassa usiłowała częstokroć zastępować wzrok, którego była pozbawioną, pozwolił jej dosłyszeć ten szmer, wprzód nim zakochani go usłyszeli.
Z właściwym sobie darem szybkiego kombinowania, Sassa zrozumiała, że zbliżył się ktoś, którego obecność była niebezpieczną. Przyszedł jej na myśl wojewoda Zamojski. Musiała jednak się upewnić.
Opuściła miejsce w pobliżu altany i cofnęła się lekko i niedosłyszalnie ku krzakowi, w którym przedtem była ukrytą.
Poznała chód zbliżającej się osoby. Była to Jagiellona! Tak! Przychodziła do Jana Sobieskiego i Maryi Kazimiery, ażeby zgubić ich oboje! Gwałtowna walka toczyła się w tej chwili w sercu biednej ślepej niewolnicy.
W tej chwili wszystko było w jej ręku.
Gdyby pobiegła do różanej altany i ostrzegła kochanków, mogliby jeszcze ujść grożącego niebezpieczeństwa! Gdyby nie poszła, Jagiellona zastałaby Maryę Zamojską w objęciach Jana Sobieskiego, scena miłosna zostałaby nagle przerwaną i para zakochanych zostałaby rozłączoną może na zawsze!
Ta myśl miała w sobie coś niewypowiedzianie kuszącego dla Sassy gdyż tym sposobem zakończyłaby się ta schadzka miłosna, która rozdzierała jej serce. Byłoby dla mej zadosyćuczynieniem widzieć pognębioną rywalkę. Miłość jej dla Jana Sobieskiego popychała ją z jednej strony do usunięcia tej, która jej wydzierała ukochanego, z drugiej zaś czuła pociąg do ostrzeżenia Jana Sobieskiego ponad szatańską Jagielloną, która się zbliżyła, ażeby jego i Maryę Kazimierę zgubić zarazem. Straszna walka toczyła się w du szy ślepej niewolnicy!
— Zostań! — mówił do niej jeden duszy, — nie powinnaś ostrzedz Jana Sobieski będzie wolny!
— Nie! — brzmiał inny głos w jej duszy, — nie! powinnaś ostrzedz Jana Sobieskiego.
Chciała ona wyjść z krzaku, ale zatrzymała się nagle.
Tuż przy niej ktoś oddychał.
Wsłuchała się.
Czyżby Jagiellona nadeszła?
Jakiś człowiek był tuż przy niej! Nie mogła go jednakże widzieć! Była skazaną na posługiwanie się innemi zmysłami, które jednak w tej chwili nie mogły jej oddać żadnej usługi.
Dreszcz instynktowny przebiegł ślepą niewolnicę. Kto oddychał tak bli zko, kto się skradał do niej? Sassa stała nieruchoma.
Gdyby Jagiellona w tej chwili sztyletem przeszyła jej serce?
W takim razie ślepa niewolnica umarłaby. Ale nie lękała się śmierci! Mimo to jednak przejmowało ją uczucie jakiegoś niewyjaśnionego, nieokreślonego przestrachu, doznawała trwogi, jakiej dotychczas nie uczuła nigdy! Tymczasem Jagiellona, która przy szła do różanego ogrodu, aby zobaczyć