Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/92

Ta strona została przepisana.
 98
JAN III SOBIESKI.


20.
Namiot cudów.

Nazajutrz wieczorem Jagiellona opuszczała konno Warszawę. Towarzyszył jej tylko jeden służący, jadąc na koniu.
Na rozkaz jego strażnik otworzył bramę miasta i dumna kobieta, okryta ciemnym płaszczem, ponieważ była nie pogoda puściła się boczną drogą ku lasowi leżącemu niedaleko od miasta. Służący musiał dobrze popędzać konia, aby jej nie stracić z oczu.
Jagiellona miała na głowie kapelusz z piórami, które powiewały w powietrzu.
Zmrok wieczorny zapadał szybko. Gdy po półgodzinnej jeździe amazonka i służący przybyli do lasu, spostrzegli wkrótce przed sobą dwa obszerne, silnie zbudowane namioty i w tej chwili ukazała się przed nimi z poza drzew pochylona postać Timura, ubrana w czerwony fez oraz bluzę turecką.
Jagiellona wstrzymała konia.
— Timur oczekuje dostojnej pani, — rzekł służący indyjskiego kapłana, cudzoziemskim akcentem.
Następnie wskazał zdziwiony na towarzysza Jagiellony.
— A któż jest ten? — zapytał.
— Mój służący, — odpowiedziała Ja giellona.
— Nie może on wejść do namiotów mego wielkiego i mądrego pana! — zawołał Timur przestraszony i niespokojny, — wynikłoby stąd nieszczęście, dostojna pani! Tylko, ty, pani, możesz widzieć tajemnice! tylko ciebie mój potężny pan przyjmie.
Jagiellona dała swemu służącemu znak, ażeby potrzymał jej konia. Służący zeskoczył szybko z siodła i ujął cu gle konia Jagiellony. Timur dopomógł zsiąść wojewodzinie.
Rozkazała służącemu, ażeby pozostał z końmi i oczekiwał na nią. Następnie zwróciła się do Timura.
— Zaprowadź mnie do swego pana, — rozkazała.
Timur złożywszy ręce na piersi, złożył głęboki ukłon i zaprowadził Jagiellonę do dwóch wielkich ciemnością osłoniętych namiotów.
Cichy śpiew dał się z nich słyszeć.
Jagiellona stanęła ze zdziwieniem.
Timur zrobił grymas szczególny.
— Skowronek śpiewa, bo noc zapada, — szepnął.
— Ciemno tu w waszych namiotach, — rzekła Jagiellona postąpiwszy nieco dalej.
Timur pobiegł kilka kroków naprzód i powrócił z zapaloną pochodnią. W tej samej chwili, jakby na zaklęcie czarodziejskie zapłonęły w pierwszym namiocie liczne światła. Można było wyraźnie poznać, że wnętrze namiotu było oświetlone.
i oznajmij mnie twojemu panu! — rozkazała Jagiellona.
— Mój wielki i mądry pan oczekuje na ciebie, dostojna pani, — odpowiedział Timur i wszedł z Jagielloną do pierwszego namiotu, odsłaniając płótno.
Jagiellona ujrzała przed sobą niewielką przestrzeń przybraną bogatemi meblami i miękkiemi dywanami. Znajdował się tam odsłonięty posąg.
Weszła.
Gdy się obejrzała Timura już nie było.
Cichy, szczególny śpiew, wykonywany przez dziewczęce głosy dochodził do niej niby z wielkiego oddalenia i