Nazajutrz wieczorem Jagiellona opuszczała konno Warszawę. Towarzyszył jej tylko jeden służący, jadąc na koniu.
Na rozkaz jego strażnik otworzył bramę miasta i dumna kobieta, okryta ciemnym płaszczem, ponieważ była nie pogoda puściła się boczną drogą ku lasowi leżącemu niedaleko od miasta. Służący musiał dobrze popędzać konia, aby jej nie stracić z oczu.
Jagiellona miała na głowie kapelusz z piórami, które powiewały w powietrzu.
Zmrok wieczorny zapadał szybko. Gdy po półgodzinnej jeździe amazonka i służący przybyli do lasu, spostrzegli wkrótce przed sobą dwa obszerne, silnie zbudowane namioty i w tej chwili ukazała się przed nimi z poza drzew pochylona postać Timura, ubrana w czerwony fez oraz bluzę turecką.
Jagiellona wstrzymała konia.
— Timur oczekuje dostojnej pani, — rzekł służący indyjskiego kapłana, cudzoziemskim akcentem.
Następnie wskazał zdziwiony na towarzysza Jagiellony.
— A któż jest ten? — zapytał.
— Mój służący, — odpowiedziała Ja giellona.
— Nie może on wejść do namiotów mego wielkiego i mądrego pana! — zawołał Timur przestraszony i niespokojny, — wynikłoby stąd nieszczęście, dostojna pani! Tylko, ty, pani, możesz widzieć tajemnice! tylko ciebie mój potężny pan przyjmie.
Jagiellona dała swemu służącemu znak, ażeby potrzymał jej konia. Służący zeskoczył szybko z siodła i ujął cu gle konia Jagiellony. Timur dopomógł zsiąść wojewodzinie.
Rozkazała służącemu, ażeby pozostał z końmi i oczekiwał na nią. Następnie zwróciła się do Timura.
— Zaprowadź mnie do swego pana, — rozkazała.
Timur złożywszy ręce na piersi, złożył głęboki ukłon i zaprowadził Jagiellonę do dwóch wielkich ciemnością osłoniętych namiotów.
Cichy śpiew dał się z nich słyszeć.
Jagiellona stanęła ze zdziwieniem.
Timur zrobił grymas szczególny.
— Skowronek śpiewa, bo noc zapada, — szepnął.
— Ciemno tu w waszych namiotach, — rzekła Jagiellona postąpiwszy nieco dalej.
Timur pobiegł kilka kroków naprzód i powrócił z zapaloną pochodnią. W tej samej chwili, jakby na zaklęcie czarodziejskie zapłonęły w pierwszym namiocie liczne światła. Można było wyraźnie poznać, że wnętrze namiotu było oświetlone.
— Iź i oznajmij mnie twojemu panu! — rozkazała Jagiellona.
— Mój wielki i mądry pan oczekuje na ciebie, dostojna pani, — odpowiedział Timur i wszedł z Jagielloną do pierwszego namiotu, odsłaniając płótno.
Jagiellona ujrzała przed sobą niewielką przestrzeń przybraną bogatemi meblami i miękkiemi dywanami. Znajdował się tam odsłonięty posąg.
Weszła.
Gdy się obejrzała Timura już nie było.
Cichy, szczególny śpiew, wykonywany przez dziewczęce głosy dochodził do niej niby z wielkiego oddalenia i