Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/93

Ta strona została przepisana.
99
JAN III SOBIESKI.

pieścił ucho rozglądającej się po namiocie.
Wszystko tu odznaczało się wschodnim przepychem. Kosztownemi dywanami pokryte ściany tworzyły u dołu rodzaj sof zdających się zapraszać do spoczynku.
Zasłonięty posąg mimowolnie obudził ciekawość Jagiellony i miała właś nie zbliżyć się do niego, gdy poza nią dał się słyszeć głuchy szmer. Obejrzała się i ujrzała za sobą mężczyznę w białym kaftanie i w białym, bogato złotem haftowanym turbanie. Był to człowiek dość wysokiej postaci i muskular nej budowy. Miał sandały na nagich no gach, które podobnież jak twarz, ręce i ramiona miały żółto-brunatną barwę, właściwą Indyanom i Egipcyanom.
Twarz jego na pierwszy rzut oka zdradzała przebiegłość, chytrość, a przedewszystkiem bardzo rozwiniętą zmysłowość. Czarne jego oczy, spoglądające dziko, miały w sobie coś przejmującego. Znać było po tym człowieku, że zostawał on pod wpływem nietylko namiętności, lecz także tajnych intryg i zamiarów. Miał on na rękach szerokie, złote bransolety, na szyi jego na łańcuszku zrobionym z nawleczonych szczególnego rodzaju chrząszczów wisiała mała, złota, dziwnie piękna figurka.
Człowiekiem tym, mogącym liczyć około lat 35, był Allaraba. Pożądliwy wzrok jego mierzył badawczo i z upodobaniem wysoką, piękną postać Jagiellony.
— Jesteś pani wdową po wojewodzie Wassalskim, któremu nie było przeznaczonem sięgnąć po koronę, — rzekł, — inny, który był biedniejszym i mniej znaczył od twego małżonka, Jagiellono Wassalska, wstąpił na tron.
— Jesteś indyjskim kapłanem i magikiem? — zapytała Jagiellona, — przyszłam tu, ażeby się przekonać, jak daleko sięga twoja mądrość i twoja władza.
Przelotny wyraz pogardy przebiegł pooraną namiętnościami twarz Allaraby.
— Rzucisz okiem na moje tajemnice, Jagiellono Wassalska, — odpowiedział, — a wówczas uwierzysz w moją moc i zaufasz mi! Wiem, żeś przy była tutaj, aby zasiągnąć mojej rady. Zobacz naprzód, co ten niepozorny namiot w sobie zawiera! Jest to dopiero namiot pierwszego cudu! Innych namiotów nie wożę z sobą. Masz tu dopiero pierwszy stopień mojej potęgi. Ale wiem, że ci to już wystarczy, ażeby się ze mną sprzymierzyć!
— Sprzymierzyć się?... Widzę cię po raz pierwszy, magiku indyjski! — rzekła Jagiellona ze zdziwieniem, mierząc magika zimnym i dumnym wzrokiem.
— Czyżbyś się wyrzekła zamiaru osiągnięcia i noszenia korony? Nie sądzę, żeby tak było, bo kto raz podniósł oczy na jej blask, ten zostaje olśnionym!...
— Wiesz przecież, że mój mąż nie żyje, kapłanie!
— Młody król jest nieżonaty, Jagiellono Wassalska... potrzeba mu małżonki! Wzrok Jagiellony błysnął na te słowa, które zdawały się ją dziwić. Nadzieja, którą Allaraba roztaczał przed jej oczyma, zdawała się dla niej nową i ponętną! W tej samej jednak chwili przyszło jej na my śl, że ten cudzoziem ski kapłan mógł być szpiegiem, sojusznikiem Turków i przybył tu tylko po to, aby się o wszystkiem dowiedzieć,