Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/053

Ta strona została uwierzytelniona.
XLIII
BIBLIOGRAFIA

zmiany w częściach pierwszych (bo tylko do pierwszej połowy »opowiadania« mogłyby się ewentualnie odnosić owe zarzuty), nie uczyniłem tego jednakże z przyczyn następujących: »Opowiadanie« włożyłem w usta »poznańskiego chłopa«, chcąc zaś zachować charakterystyczną właściwość opowieści chłopskich, trzeba mi było, jak to mówią, rozpocząć rzecz ab ovo i dawać ustępstwo epizodycznemu traktowaniu rzeczy. Zarzut więc z tego względu mogą mi czynić tylko ludzie, nie znający chłopa i jego natury. Wie o tem »mój przyjaciel, Ignacy Walkowiak«, że opowiadanie jego zbyt jest daleko sięgającem i że porusza zbyt dużo momentów, ale

» . . . . kiedy serce pełne,
To staremu tak się wszystko pląta,
Jakbyś widział rozczochraną wełnę«...

Tak! serce pełne winne temu, że kompozycya stała się w pierwszych częściach »rozwlekłą«; serce winno, że »mój przyjaciel«, nim doszedł do zakomunikowania mi historyi nieszczęśliwej dziewczyny, przytacza całą sumę dalszych nawet przyczyn, które się złożyły na to, że »Salusia«, ofiara nowych stosunków, staje się zbrodniarką — choć niepoczytalną; serce i otwarta, szczera natura kujawskiego chłopa, który, zagadawszy się raz, potrzebuje wygadać się do syta, winne temu, że skalpel chłodnego krytyka-»estetyka« zwróci się i przeciwko mnie, objektywnemu spisywaczowi chłopskich wrażeń i pojęć.
Wypadki, stanowiące treść »Salusi Orczykówny« tyle poruszyły stron w duszy chłopa, nad którym przeważnie zaciężyły, że ścisłe »skupienie« myśli około jednej z ich ofiar było w danym razie poprostu niemożliwem. Zresztą uważny a nieuprzedzony czytelnik znajdzie pomiędzy najdalszymi nawet epizodami a jądrem poematu najściślejszy związek, epizody zaś przyjmie on z tem większem — pochlebiam sobie — zadowoleniem, bo odźwierciadlają się w nich wiernie właściwości duszy po-