Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.
LXXVII
NAJPIERWSZE POEZYE

Gdy wszystko, co się wdzięczy, nie chybi zepsucia,
Gdy zima zniszczy czysty liść zielonym lasom,
Czy wieńca twego wtenczas będą jacy stróże?... i t. d.


DO ......

Uroczy wieczór maja. W przyjacieli gronie
Usiadłem między krzewy wiosennego sadu,
Słuchając szumu liści i szmeru owadu,
Lub pełną czerpiąc piersią polnych kwiatów wonie.

W objęciach chmurek księżyc nad nami wnet tonie,
Wnet szuka pieszczotliwie gwiazd-kochanek śladu,
Rozpierzchłych och! i drżących jak liść winogradu,
Gdy wietrzyk z stron ojczystych pogładzi mu skronie.

Dumając tak i patrząc na wdzięki przyrody,
Niechętnie słucham, co mi prawią rówieśnicy,
Niechętnie w ich codzienną mięszam się rozmowę,

Lecz zawsze mam przed sobą obraz twej urody,
W gwiazdeczce każdej widzę zapał twej źrenicy,
Co sieje na mą duszę ziarna brylantowe...


PTASZĘ.
Żałośnie, głucho wiatr wieje,
Nad Gopłem szeleszczą drzewa,
Nad grobem brzoza się chwieje,
A na niej ptaszę coś śpiewa:

»Wiosenne słońce odziało
W świeży kwiat lasy i łany,
Grono mej braci zagrało,
Zewsząd brzmi głos jej dobrany,