Bo cóż robić?... Te troski niecnoty!
Sama jedna na świecie niewiasta!...
Jak na drożdżach potrzeba wciąż wzrasta,
Trza podatku, trza odziać sieroty!
I dziś z targu pospiesza w swą stronę.
Nakupiła to soli, to krupy.
Nawet niesie dla dzieci kołacza.
Ale jakże, wróciwszy, rozpacza!
Tlą się jeszcze resztki jej chałupy,
A dzieciska na węgiel spalone.
XV.
Miała rolę, sprzedali jej rolę —
Były czasy gradu i posuchy,
Kubę dawno zamknął grób już głuchy,
A skąd płacić, gdy pustki w stodole?
Pożegnała ze łzami swe pole,
W służbę poszły nieletnie dziewuchy,
I na plecach kawał starej pstruchy,
Tak na wiatr się puściła — na dolę.
Wędrowała od wioski do wioski:
Tu się najmie do żniwa, tam pierze,
Pókąd lata, pókąd siły świeże...
Ale starość spada funt po funcie:
Trza pójść w żebry, trza żyć z łaski boskiéj...
I dziś zmarłą znaleźli na — gruncie.
XVI.
On w łachmanach, z dzieciakiem za rękę,
Ona kawał szarego chuściska,
I tak dalej, przez rowy i rżyska,
W świat szeroki, na biedę, na mękę.