Jesienią, wśród pustego, owsianego rżyska.
Na dźwięki tych uderzeń nikt się nie odzywał,
Policzki tylko drgały i wypiekłe wargi,
A z piersi ich kosmatej cichy jęk wypływał,
Co więcej opowiada, niźli słowa skargi...
W południe zwykły obiad: kartofle i śledzie;
Czasami talerz ryżu, kraszonego sadłem;
Raz nawet kawał mięsa widziałem — ach! w biedzie
Jest mięsa kawał szczęściem, dla was nieodgadłem!
Pewnego dnia, pamiętam, byłem kłótni świadkiem:
Z nich jeden rzucił talerz swej żonie pod nogi,
Snać obiad nie smakował... »Ha! pewno ukradkiem
Był jaki byk u ciebie! Strącę ja mu rogi!
Nie miałaś czasu lepszej ugotować strawy,
Ty suko! ty gadzino! ty nędznico wstrętna!
Uliczna łapipoło! Tutaj pot ja krwawy
Wylewam, ty na pracę moją obojętna!...«
Ja nie wiem, ile prawdy mieściło się na dnie
Kałuży tych podejrzeń; wiem jedno, że nędza
Podżega namiętności, ludzkiem sercem władnie,
Jak gdyby uwikłała szatańska je przędza;
Że z ludzkich serc krzemyków, gdy je los połączy,
Potrafi nędza krzesać taki żar płomieni,
Że sypią się i sypią, pokąd prąd ten rączy
Nie strawi ich i głuchych nie sprowadzi cieni,
Przez które złote szczęście nigdy nie dociera;
Gdzie żaden kwiat barwistem nie płonie weselem:
Z mężnego tutaj łotr się staje bohatera,
A ten, co byłby zbawcą, bywa niszczycielem,
Tu dwoje serc, skowanych małżeńskimi śluby,
Jak dwoje nieraz bydląt, w jeden wóz wprzągniętych:
Choć miłość tak wszechmocna, tu krótkie rachuby;
Tu gad się rychło gnieździ pośród uczuć świętych;
Tu życie tak się plącze, jak dwie wrogie myśli,
Zrodzone w jednym mózgu, jak dwa bicia wrogie
W jednego serca głębi... Ci, co jaśni przyśli,
Wychodzą tu stąd brudni!... O, wy losy srogie!
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.
91
NA ROZDROŻU