Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.
93
NA ROZDROŻU

Na dnie natury ludzkiej jeszcze żar się chowa,
Którego świat dzisiejszy lodem nie wyziębi;
Rozpali on się w płomień, tak jasny i wielki,
Że światłem swem ogarnie wszystkie świata końce,
Roztopi ludzkie serca, dziś mroźne kropelki,
I zleje w jedno morze. W niem braterstwa słońce
Wciąż będzie swoje kształty kąpało dziewicze,
I, blaski na toń morza śląc z niebieskiej góry,
I, znowu fal serdecznych dźwięki tajemnicze
Na skrzydłach złotych blasków unosząc nad chmury,
Wieczystą między niebem i ziemią harmonię
Przypływem i odpływem sił wspólnych wytworzy.
Upoją-ż i mnie jeszcze tej rozkoszy wonie,
Nim serce me w mogiłę na zawsze się złoży?
Na dźwięki swojej fali, gdy samotna bije,
Owiana ciepłym wiatrem tej myśli uroczéj;
Gdy szumi, jak to źródło, które skała kryje,
Zamknięta przed dusz zwykłych zamglonemi oczy —
Usłyszy-ż moje serce echo, tak olbrzymie,
Jak przestwór, który ziemię od niebiosów dzieli,
Jak przestwór ten bez końca, w którym wszechświat drzymie,
Zatopion w snach gwiaździstych na mgławej pościeli?
Tak głośne, jak złączone traw i kwiatów szumy,
Szelesty drzew, jęk jezior, rozhuki potoków,
Płynących z gór fal białych spienionymi tłumy?
Jak trzaski tych piorunów, co się rwią z obłoków,
Podartych w szmat błyskawic ognistymi szpony?
Jak wszystkich tworów wszystkie tchnienia i odgłosy;
Jak żal i radość człeka, wszechstworzeń korony,
Co duchem swoim wzlata, jeśli chce, w niebiosy?
Tak dźwięczne, jak melodya, która z sfer tych płynie,
Gdzie szumią wieczne ruchy światów miliona,
Krążących wśród swych orbit w wieczności krainie —
Melodya, która w serce wnika i z niem kona?
Niech stawią mnie przed sędzią, co litością zdjęty
I prawdy tej przeczuciem, »Tego czy Barnabę?«
Zawoła do tej tłuszczy; niechaj tłum zawzięty