Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.
164
JEWKA ORLICZKA

O świcie już na nogach: dziewkę ze snu woła,
Do doju idzie razem, zajrzy do koryta,
Podściele sama bydłu, nawet koniom żyta
Dorzuci garść z opałki, nim się jeszcze z werka
Pasierbik wygramoli, jak skręcona ścierka.
We żniwa, podkasawszy do kolan spódnicę
I chustą zasłoniwszy przed słoneczkiem lice,
Odbiera, jak służebna, grabi, wiąże w snopy,
Że dziwią się gosposze najemniki-chłopy.
Ja sam, gdy tak przypadkiem szedłem wedle drogi,
Nieraz z niej pożartuję: »Jewka! toć ci nogi,
Znać, do cna posiekają te wej! suche rżyska;
Gdy żal ci tak trzewiczków, obuj choć buciska
Wojtkowe, toć ci Wojtek nie odmówi pewnie —
Ptasiego dałby mleka, jak czystej królewnie!
Gadają, pieści ciebie, nazywa jedyną,
Podchlebisz mu się kiedy wesołą godziną,
Rozgrzejesz zimne kości, rozruszasz starego,
Dyć, może co i będzie. . Niech cię święci strzegą,
Orliczko! Orliczycho! ty jałocho młoda,
By harać tak, aż ciecze ci ta słona woda
Po czole, po policzkach, po spalonym karku!...
Na kogo?!... Toć ci stary i tak bez poswarku
Zostawi spory trzosik... Hej, Orliczko moja,
By sarna, u samego stoisz przecie zdroja,
Nie goni nikt, jest cicho, jak to mówią, w lesie;
Leszczynka nie zachrzęszczy, wietrzyk nie poniesie
Listeczka nawet w pole, nie wystraszy sarny,
Więc po co tak się zwijać?...« »Marny-ć, rzecze, marny
Jest, wiecie, żywot ludzki, lecz cóż?... Robić trzeba,
By we wsi nie mówili, że kawałek chleba
Jem za nic u Orlika... Wszystko-ć pasierbowe,
A nie chcę, aby kiedy spadł na moją głowę
Jakowyś żal pasierba, że mu płód macoszy,
Jak tchórz pomiędzy ptastwem, w gnieździe się panoszy.
Ja nie chcę, aby raz też miał wyrzucać ojcu,
Że wej! na jajach kaczych kokosz wsadził w kojcu,