Tej ręki, niby szczypa, prosił nas ku sobie:
Podeszli my do łóżka; Jewka w swej żałobie
Upadła na kolana, skryła twarz w pościeli
I łkała, tak-ci łkała, żem myślał — anieli,
Co schodzą, jak to stare księgi gdzieś pisały,
By świeżą wziąć duszyczkę do tej pańskiej chwały,
Z nią razem i łzy Jewki zabiorą do nieba.
I jeśli onej duszy przejść za grzechy trzeba
Czyśćcowy jeszcze ogień, wtedy one łezki
Tak zmiękczą, pomyślałem, majestat niebieski,
Że za nic będzie ważył wszystkie przewiniena!...
»Bądź cicho, Jewka.. nie płacz!... wiem, żeś z pokolenia
Jest dobrą« — tak wyszeptał... — »Antoś, dziecko moje,
Chleb matce aż do śmierci... O to się nie boję,
Że oddasz... mojaś krew ty!... sam-by Bóg cię skarał.
Byś wygnał ją z chałupy... Harał-ci ja, harał,
Zostawił trochę grosza: pogrzeb wyprawicie;
Na ciebie, Jewka, reszta, reszta na obycie
Dla Wasia, nim dorośnie... Wasiuchna! Wasiuchna!
Zaledwieś zaznał ojca!...« Jak ten pyłek próchna
Ze starych, mówią, krzyży, co się w nocy jarzy,
Tak jemu łzy błyszczały w ten wieczór na twarzy...
»Gdy dziecko dojdzie lat swych, spłacisz jego schedę,
Antosiu... toć to brat twój... Kumotrze, na biedę
Wy świadkiem; niech mu pięćset talarów wypłaci...
Nie robię nic na piśmie... I ja miałem braci,
Rzekł ojciec: »nie oszukaj!...« i oddałem szczerze
Bez znaków i pieczęci na martwym papierze...
Uczciłem matkę, słyszysz?... i Bóg błogosławił...
Ty Jewce nie pasierbem... ty jej serce krwawił,
Jak syn rodzoniuteńki, pamiętasz, przed laty;
Gdyś leżał tak, jak ja tu... Wypocznę...« I w szmaty
Owitą oną głowę odwrócił ku ścianie
I zasnął, mówię, zasnął... Tylko, jakby rwanie
Tych piersi było słychać; z kąta jęki głuche
Kobiecka, które, głowę skrywszy w ręce suche,
Przykucło, jak ten grzybek... I Antek zaszlochał
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/273
Ta strona została uwierzytelniona.
167
JEWKA ORLICZKA