Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/329

Ta strona została uwierzytelniona.
223
DWAJ BRACIA RODZENI

Starszy w grobie trzy lata już blizko —
Spadł-ci z warstwy i skroń się strzaskała
O klepisko, o twarde klepisko! —
Ziemia nad nim zieleni się cała...
A brat młodszy?... Hej! pożółkł, jak rżysko,
Dziw, że żyje — oszalał bez mała...

Leży młodszy u Szmula pod ławą;
By wiór suchy, pożółkły, by rżysko...
Coś przewraca źrenicą tą krwawą,
A tak skomli, jak zbite to psisko;
Na tych wargach ma ślinę plugawą,
A wciąż skomli: »klepisko! klepisko!...«

»Dajcie, Szmulu, kieliszek mi świeży«,
Wybełkoce z tą śliną plugawą...
»Trzy już lata, jak w ziemi brat leży —
Upadł z warstwy... ta! miał-ci śmierć żwawą,
Na klepisku... kto wierzy, niech wierzy...«
Tak bełkoce ten młodszy pod ławą...

»Czemu, żydzie, nie dajesz?... Ta! zginął —
Na klepisku — kto wierzy, niech wierzy...
Jeszcze-ć z wódką dobytek nie spłynął,
Jeszcze-ć tam się z korczyczek umierzy...
Lejcie, Szmulu!!! Ta!... ta!... ta!... Przeminął
Czas twój, bracie... ta!... Szmulu, daj świeży!

Ta!... i jestem sam panem... ta!... ta!... ta!...
Dajcie, Szmulu!... Twój czas już przeminął...
Ta! panujesz!... ta!... w dole!... trzy lata!...
Hę?!... zabierze supasta?!... Nie zginął,
Kto się złemu tak oddał do kata!...
Dajcie!... z wódką grosz wszystek nie spłynął!...«

Hejże, zginął, hej, zginął, jak prósze,
Kto się złemu tak odał[1] do kata!...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – oddał.