Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.
224
JAN KASPROWICZ

Siedzi młodszy w chałupie: swą duszę
Snać wymiecie, tak pyskiem zamiata,
Tak wygraża się onej Polusze,
Tak ci nad nią wciąż trzaska, jak z bata...

»Przyśnią ci się żydowskie szabasy« —
Tak się swojej wygraża Polusze —
»Nawet w domu kawałka okrasy
Jałowizną mnie tuczy!... Wysuszę
Tuk ci z krzyża!... Darł będę ci pasy!...
W twojej własnej unurzam cię jusze!...

Masz!...« i miskę jej rzuci pod nogi! —
»Tuk wysuszę! darł będę ci pasy!...
O nieszczęsna godzino, gdy w progi
Moje suka ta weszła!... Za lasy,
Za te góry, na dzikie rozłogi
Lepiej pójdę — na troski, niewczasy!!!...«

»A! idź sobie!« — Poluchna odpali —
»Idź za góry! na dzikie rozłogi! —
Sami czarci mi ciebie nadali!
Dawniej były i brogi i stogi,
Dziś się nawet chałupsko już wali —«
»Milcz, ty suko! a wara do nogi!...«

»O! ja biedna!« — i we łzach utonie —
»Dziś się nawet chałupsko już wali!
Toć ze sierści oblazły ci konie!
Krówska miechem by nakrył!... Zabrali
Za podatek jałówkę... Patrz! żonie
Nagie boki wyłażą... Cóż daléj?...

Cóż? gdy pójdzie tak strata po stracie?
Jałowicę już wzięli... patrz! żonie
Nagie boki wyłażą... Hej! bracie!
Starszy bracie!... Dlaczego twe dłonie