Bo to mój chłopiec głowę ma uczoną,
Idzie we szkoły, pomiędzy panięta,
Sukmanka zawszeć nie jest podług tego cięta...«
XVII.
Gdy się skończyły wszystkie tarapaty,
Herszek wyprężył całą moc swej »sztuki« —
Wiedział, że Skiba nie był też od straty,
Choć tak pracuje, jakby już na wnuki —
Wtedy mój Wojtuś wreszcie szedł w nauki;
Ojciec za rękę schwycił sam chłopczynę
I w gmach go powiódł, strojny w kręte łuki,
W gipsowe gzemsy, we figury sine,
I rzekł mu, wprowadziwszy: »Tu, złotko jedyne...«
XVIII.
Śmiechem młodego przyjął towarzysza
Chór małych paniąt... Gdy się lekcye poczną,
Gdy grzmi profesor, iżby była cisza,
Jeszcze się wszystko zwraca w ławkę boczną,
Gdzie siedział Wojtek... Zrobiło się mroczno
W oczach malcowi i od razu cały
Spłonął, jak burak; toć rzeczą widoczną,
Że to się z niego »te paniczki« śmiały,
Aż świerszczki im, jak krople, w onych »ślepkach« drżały.
XIX.
Cóż za dziwota? nowiutki mundurek
Jakoś nie bardzo przylegał do ciałka;
Wisiał po bokach, nakształt onych skórek,
Które Jan święty, co gromił pyszałka,
Króla Heroda — zanim jeszcze śmiałka
Ściął miecz katowski —, wokół biódr swych wieszał,
A takie dzieci zawszeć, jak zapałka,
Łatwo się palą... Darmo się pocieszał
Mój Wojtuś, że się skończy: śmiech się z gwarem mieszał.
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.1.djvu/425
Ta strona została uwierzytelniona.
319
WOJTEK SKIBA