Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/023

Ta strona została uwierzytelniona.
MARYŚKA.
I jabym miała do was interesik... Zarobilibyście; moglibyście kupić do kościoła jaki obraz święty, abo co...


WRÓBEL.
Juści, że dobrzeby to było, robaszku... Chcesz na nieduży procencik odemnie?... O robaszku... robaszku. U mnie tak na wiatr, to nie można nic...


MARYŚKA.
Ja też nie chcę tak na żaden wiatr, ino tak na dubelt... Ale mnie pieniędzy nie potrzeba... Będę gospodynią, żeli wy mnie dopomożecie. A wtenczas opłacę wam się sowicie.


WRÓBEL.
Co nie mam dopomódz... Ale za kwitem...


MARYŚKA.
Jak wam powiem, to obejdzie się i bez kwitu... Słyszę, że Cierpik wisi u was...


WRÓBEL.
Juści, że wisi... Chciałbym już raz, żeby się urwał, bo mi jest ciężko, tak go dźwigać za sobą... Duży grosz, robaszku, ciężki grosz, tak mi jest jak kamień... Nadchodzi Mięta. A! a! jak się macie, Mięta; jak się macie, robaszku... Zarobiliście ładny grosz; warto, robaszku, roztasować się na swojem; warto sobie wygodzić, wprowadzić w dom gospodynię...


MIĘTA.
Szukałem was tu i owdzie po szyneczkach.


MARYŚKA.
I takeście sobie zaraz tu i owdzie kieliszeczek golnęli.