Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/027

Ta strona została uwierzytelniona.
niby tak z biedy u wrót kościelnych, ale czy wam się zdaje, że mnie dziady odpustowe filozofii uczyły?... Jeżeli wiem to i owo, to wcale nie dlatego, że jestem blizko kościoła... Wiem to ino już z natury...


CIERPIK.
I ja niby mam równie jak i wy naturę, a jednak nie wiem nic.


KOŚCIELNY.
Medyk z was; lubicie tak wszystko ino tłumić w sobie; nie chcecie się wyspowiadać z niczego!...


CIERPIK.
A z czego miałbym się spowiadać?...


KOŚCIELNY.
Nie udawajcie... Do karczmarki. Hejże, kumoszko! tak jeszcze z kwaterczynę, ale tego jędrnego...


CIERPIK.
Fi! fi! jakoś sadzicie się dzisiaj... Widno, że z onegdajszej mszy za urodzaj i wam coś skapło.


KOŚCIELNY.
Gdzież tam!... Świat się kończy... Od czasu jak te oberwipołcie brandebury przywlekły się do nas, to i nasi zmądrzeli... Powiadają jedno: Czy msza będzie dobrze zapłacona czy nie, to się nic nie zmieni: jak ma być urodzaj to będzie, a jak nie, to nie!...


CIERPIK.
Ha!


KOŚCIELNY.
Z wami się dogadać nie można.