Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.
to mitręgę będziesz miała za męża?... Mam jeszcze ze trzydzieści lat życia przed sobą... Pokaż się ino w całej okazałości... Wyciąga ją z tłumu. Maryśka udaje wstydliwą.


MARYŚKA do karczmarki.
Jak się macie, pani Otrębina...


KARCZMARKA.
Bóg zapłać! Bóg zapłać... Słyszę, rzucacie święte panieństwo...


MARYŚKA.
Taka juści wola Boża... Dosyć mną napopychali po świecie; czas też wypocząć...


KARCZMARKA.
Pewnie, że czas... Z trzydziestkę już liczycie...


MARYŚKA do Mięty.
Po co mnie wyciągacie, jakby na jakie widowisko!


MIĘTA.
Na jakie widowisko? A bo to ci czego braknie? Patrzcie, kumolu, patrzcie, Otrębina! Niczego jej nie braknie! Nie ma żadnego feloru; niby trochę piegowata, ale co to szkodzi... Bierze Maryśkę i chcąc tańczyć, śpiewa:

 Nie uważaj, Jasiu, na to,
Że ja jestem piegowatą,
Ino zimą, ino zimą,
To i wszystkie piegi zginą...

Maryśka mu się wyrywa i ginie w tłumie. Co? serduszko? wstydzisz się?... Do muzykantów. A czemu wy nie gracie?... Czy to darmo będę wam lał dar boży w te wasze gardziele?