Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/041

Ta strona została uwierzytelniona.
MIĘTA.
Ha! ha! Stary ale jary!... Nie mam siwych włosów, a żeli mam, to ze zgryzoty... Poco ty łazisz, jak zmokły finek, za serdakiem córki tego tu peknera[1], któremu jutro ostatnią pierzynę za długi sprzedadzą? Widna jest rzecz, że nad jego domem niema łaski bożej, bo, inaczej, to jego grunt leżałby na tem miejscu, gdzie brandebury chcą budować fabryki... Zakupiliby, podreperowałby się, a tak, to go bierze oskoma na cudze... A ta jego Małgosia!... Fe! fe!... ponoć chodziła z tobą za stodołę?...


WALEK zrywając się.
Ojcze!...


CIERPIK rzucając się na Miętę.
Nie mogę już wytrzymać... A ty psi gatunku!...


KOŚCIELNY.
Cierpiku! na rany boskie!... Dajcie spokój. Widzicie, że to złe tak przemawia z niego, a ze złem nie da sobie grzeszny człowiek rady.


WALEK do Cierpika.
Panie-ojcze! idźcie do domu! nie mocujcie się z pijakiem, choć to mój rodzony.


KOŚCIELNY.
Jeszcze może z tego wyniknąć jakie nieszczęście... Licho nie śpi, ino kusi... Poco wam na stare lata zapoznawać się z cuchthauzem...


INNI rozrywając ich.
Puśćcie go, Cierpiku, z lada czem nie ma się co zadawać. Cierpik wychodzi grożąc.


  1. Chałupnika.