Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/045

Ta strona została uwierzytelniona.
JAGNA.
Niema jej w chałupie; poszła na pole urwać zielska dla krowy... A co chciałeś od niej...


CIERPIK.
Nic.


JAGNA.
Wróciłeś z Borzęcina i nic nie mówisz, jakeś się ułożył z Wróblem.


CIERPIK wybuchając.
Żeby on z piekła nie wyjrzał, ten nielitościwy zdzieracz.


JAGNA.
Nie chce czekać?


CIERPIK.
E!...


JAGNA.
No, toć gadaj, jak człowiek... Jakeś ino odszedł z chałupy, tak byłam jak na śpilkach... Aż mnie ograszka brała, żebyś aby nie chodził napróżno.. Stawia mu jedzenie na stole, przy którym Cierpik powoli był usiadł.


CIERPIK zaczyna jeść, potem kładzie łyżkę na stół.
Zabierz! nie chce mi się jeść...


JAGNA.
Nie smakuje?


CIERPIK.
E!...
Wchodzi kościelny.


KOŚCIELNY.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.