Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.
CIERPIK nie zważając na odchodzącego Wróbla.
Nikt jej nie poprowadzi do ołtarza! Tamten nie poprowadzi, bo nie będzie głupi dla marnego kawałka ciała puścić chałupę i grunt i wszystko... Kto inny nie ułaszczy się na tłuka z cudzym przychowkiem... A choćby ją tamten chciał poprowadzić, co mi jest zięć bez gruntu?


KOŚCIELNY.
Prawda! prawda! zięć bez gruntu to jest nic.


JAGNA z boleścią.
Nie gadajcie, kumotrze! Czy to człowiek ino wtedy jest szczęśliwy, jak ma grunt?


KOŚCIELNY.
Ha!


CIERPIK.
Co mnie dzisiaj znaczy, gdzie wszystko już na nic, jakiś fabryczny popychacz? Co znaczy człowiek, który będzie musiał żyć z grosza z dnia na dzień? A jak mu kości połamią w fabryce, to się przywlecze do mnie i powie: Panie ojcze, kości mi pogruchotali, nie mogę pracować, miejcie litość nademną, jako jestem waszym zięciem... jako wziąłem waszą córkę, a mogłem wziąść inną z groszem abo z chudobą...


JAGNA.
Walek tak nigdy nie powie, jako żywo, nigdy!...


CIERPIK nie uważając na Jagnę.
Panie ojcze — powie — dla waszej córki utraciłem grunt ojcowski! dla waszej córki nie zostałem gospodarzem, ino fabrycznym popychaczem! A teraz mnie jeszcze spotkało takie nieszczęście, że robić nie mogę...