Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.
czasu, to w zapamiętałości tak wybuchuje, jak żywy ogień w kominie... Małgosię z domu wygnał... Co to będzie! co to będzie! O mój Boże, co to będzie!


WALEK.
O tak, co to będzie! Ja już głowę tracę... Jestem, jak ścięty pieniek. Patrzeć nie mogę na rozbestwienie ojca... Dał na zapowiedzi!... Człowiek, któremu już ze świata, dał na zapowiedzi... Codzień się odgraża, że jak psa wypędzi mnie z chałupy, że będę chodził na tagielkę do tej fabryki miemieckiej, że będę pomrom gnój wywoził... A dzisiaj sprowadził jeszcze to ścierwo do domu, tego tłuczykija ze świata... Wchodzi Cierpik. Panie-ojcze, co wy robicie?


CIERPIK.
Nic nie robię.


WALEK.
Wyganiacie niewinną z chałupy.


CIERPIK.
Taka niewinna, jak ty.


WALEK.
Panie-ojcze!


CIERPIK.
Cicho! Daj już raz spokój tytułom. Ani ja twoim panem-ojcem, ani ty moim zięciem...


WALEK.
Co to? i wam się przewróciło w głowie, choć jeszcze pomry do was nie zawitali?