Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.
JEDEN ZE ŻNIWIARZY mający na grabiach wieniec z kłosów i idący przodem.
Co nie mamy umieć... Zaśpiewamy inną, kiedy ci się tak chce koniecznie... Dalej, dziewuchy! »A w pewnem miasteczku«, abo »Świeci miesiąc, świeci«.


JEDNA ZE ŻNIWIAREK.
»A w pewnem miasteczku« ładniejsza; zaśpiewajma i chodźma, kiedy Walkowi tak się raptem zebrało na robotę.


CHÓR odchodząc powoli.

»A w pewnem miasteczku
Nieszczęście się stało
Że się dwoje ludzi
Z sobą pokochało... (bis).

I tam do niej chodził,
I tam u niej bywał,
I tam całe nocki
U niej przesiadywał...« (bis).


WALEK do siebie.
Ta jeszcze smutniejsza.


Za sceną śpiew milknie powoli, słychać tylko słabe echo:

»Kasineczka wstała,
Odprowadzić miała,
Bieluśką chusteczką
Oczki ocierała ..« (bis).


WALEK sam.
Wzięło im się na żałości... Oj! i mnie mogłoby być żałośnie, bardzo żałośnie! Ale co ja się będę smucił?... Co to za plon tego roku! Co to za plon!... Śpiewa pod nosem:

»Plon niesiemy, plon
Panu-ojcu w dom...«