Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.
ODSŁONA PIĄTA.


Scena jak w drugim akcie, za otwarciem drzwi izdebki widać zwłoki Małgosi, złożone na piasku, przykryte białem prześcieradłem.

JAGNA porządkując w izbie, szepce pacierz.
»Ojcze nasz, któryś jest na niebie, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi... Jak w niebie tak i na ziemi... O Boże! wszechmogący Boże! bądź wola Twoja, jak w niebie tak i na ziemi...« Zamyślając się. Juści to, powiadają, śmierć jest ino przejściem do lepszego życia... Pan Bóg zabiera wszystkich do siebie, a kiedy człowiek zemrze młodo, to ma największą zasługę... Pan Bóg zabiera wszystkich do siebie, żeli są bez śmiertelnego grzechu na duszy... A juści, powiadają, kiedy umrze dziewczyna, to ją Pan Bóg stawia koło tronu Najświętszej Panienki, co jest jako zorza, abo jak ranna jutrzenka... I stoją tak wszystkie, które zeszły z tego świata, w bieli i z zieleniejącemi gałązkami w ręku i śpiewają hymny... Takem czytała w tej książce o świętej Teresie... O dziecie moje! o córko moja najdroższa! Jedyna to jeszcze pociecha dla mnie, że staniesz koło tronu Przenajświętszej Panienki w bieli i z zieleniejącą gałązką w ręku, jako żyłaś na tym