Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.
KUMOSZKA.
Bóg zapłać...


JAGNA do Cierpika.
Byłeś u księdza?


CIERPIK.
Byłem, ale nie zastałem go w domu.


JAGNA.
Tak nic nie wiesz?


CIERPIK.
Nie... Ino prosiłem Idzikiewicza, ażeby pomówił z księdzem względem tego pochowku. Idzikiewicz przyrzekł, że jak ino ksiądz powróci z tego swojego spaceru, tak z nim zaraz pogada.


KUMOSZKA.
Ja bo myślę, że tam niema nic do gadania; proboszcz wie, jako nie opływacie w dostatki, tak też i pokropi za dobre słowo i świece i chorągwie wziąść pozwoli, a może nawet sam odprowadzi na ten smętarz, jako wie, że Małgosia była dobra dziewczyna...


JAGNA wybuchując.
Czy ja się tego spodziewała kiedy, że zamiast cię pokropić przy ołtarzu w tę godzinę ślubowania, to cię ksiądz będzie kropił w kruchcie!... Czy ja się tego spodziewała!...


CIERPIK.
Jagna, cicho!... bo mnie się samemu serce kraje na to wszystko...