Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.
KOŚCIELNY.
Juści nie żadne prawo sądowe, ino prawo kościelne... Co ja teraz zrobię? Straciłem dla was łaskę proboszcza!...


JAGNA.
Na miłość Pana Boga, mówcie, jakie tu jest prawo?...


KOŚCIELNY.
Juści takie jest prawo, nie żadne sądowe ino kościelne — »jest takie przykazanie« — powiada proboszcz do mnie — »słuchaj! powiada, ty stary kpie, »ty stary kpie«, powiedział do mnie, wyraźnie »ty stary kpie!« i to wszystko przez was — »jest takie, powiada, przykazanie, że jeżeli człowiek nagle umrze, a nie wyspowiada się, dlatego się jedynie nie wyspowiada, jako żadną miarą wiedzieć nie mógł, że mu przyjdzie nagle umrzeć, wtedy, powiada proboszcz do mnie, chrześcijański pogrzeb może być dopuszczony, jako ów-ci człowiek umarły byłby się wyspowiadał, gdyby był wiedział, że musi nagle umierać« — ale inna jest rzecz z waszą córką...


CIERPIK.
Jaka tu inna rzecz?...


JAGNA.
Mówcie już raz, jaka tu inna rzecz?...


KOŚCIELNY.
Tutaj jest rzecz taka: Wasza córka wiedziała o tem, że umrze nagle, bo juści przecie, wiadoma jest rzecz, że odebrała sobie życie sama, więc też, powiada proboszcz do mnie: »Chrześcijański pogrzeb być nie może; to sprzeciwia się prawu; wykopiesz jej, powiada, grób pod płotem, w samym kącie smętarza, na