Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.
niby ten sokół, co pożarł jagniątko?
kto weń umierzy? Czepiec?


HANUSIA.
Nie! ja sama!
Alboś nie widział, jakem utrefiła
onegoć orła, wiesz, hań! popod Bystrą,
kiej się na halę spuścił i do strągi
z dziobem i szponem?...
Zamyśla się... Po chwili.
Oreł mój Janosik,
ino jagniątka nie tyka... E! głupiś!...
Zamyśla się... po chwili, podśpiewując.
Uleciał se oreł, ku słońcu się rzucił,
A potem w swój pielesz, do swej żenki wrócił...
I pieści samiczkę i pisklątko tuli —
luli, złotohlawku, luli, luli, luli!...
Czepiec! śpiewałeś kiedy nad kolebką?...
W zamyśleniu — podśpiewuje.
luli! luli! o haj,
luli! luli! luli!
Wybucha wesołym śmiechem.
Hahahahaha!


CZEPIEC z desperacyą.
Hanka! Hanka! Hanka!
Ale... naj bude!
Chce wyjść — zatrzymuje się jednak z ciekawością na widok wchodzącej do izby Salki Nieznanej.


SALKA NIEZNANA, kobieta stara z śladami piękna na twarzy.
Ehej! starej babie
warto zawitać, gdzie takie wesele!
Śpiewasz, Hanusiu!? Śpiewaj, śpiewaj sobie,